Przyjęcie cezury czasowej, jaką jest okres po 1945 r. aż do współczesności, bez wyraźnego gestu zamknięcia, nie tylko pozwala na rekonceptualizację tradycji historycznoliterackiej i tworzących ją ram narracyjnych, lecz nade wszystko zmusza do zrewidowania utrwalonych w feministycznej historiografii narracji o zerwaniu ciągłości między pisarstwem kobiet okresu międzywojennego a tym, które rozkwitało w okresie potransformacyjnym. Tytułowa relacyjność ma zatem wskazać na kontynuacyjny charakter pisarstwa kobiet w polskiej literaturze powojennej.
Potrzeba odzyskiwania historii piszących kobiet jest działaniem jednoznacznie politycznym, gdyż przyczynia się do całkowitej reorganizacji pola literackiego. Jeśli przyjąć za Jacques’em Rancièr’em, że polityka polega na „rekonfiguracji przestrzeni i tego, co można w niej robić, widzieć i nazywać”, by czynić miejsce dla tych wszystkich, które i którzy go nie mają, to nie sposób jednoznacznie zamknąć Polityk relacji… w ramach projektu rekonstruowania kanonu tradycji kobiecego pisarstwa. Tu chodziłoby o coś więcej, a mianowicie o tropienie mechanizmów wytwarzania i znoszenia hierarchii czy też mobilizowania i unieruchamiania konkretnych praktyk myślowych, gdyż to one współtworzą i organizują wszelkie sposoby powiązania. Oznacza to, że polityka nie jest już rozumiana jako dziedzina czy obszar, ale właśnie jako praktyka wytwarzania relacji w przestrzeni zamieszkiwanej przez konkretne podmioty i wspólnoty.
Książka nie wpisuje się zatem w popularne gesty ogłaszania powrotu politycznego; w przypadku teorii feministycznych byłoby to wyważanie otwartych drzwi. Trzeba jasno podkreślić, że polityczność nie funkcjonuje jako wyizolowana przestrzeń, lecz przecina wszelkie inne formy myślenia i albo je przekształca, albo doprowadza do ich petryfikacji. Domaganie się powrotu polityki tożsame jest z próbą wytyczenia należytego jej miejsca, co prowadzi do jej „odpolitycznienia”. Tymczasem właściwy ruch jej rekonfiguracji, oparty na przygodności i niestabilności, polega właśnie na ciągłym przekształcaniu przestrzeni „w przestrzeń manifestowania się jakiejś podmiotowości”. Byłby to, jak pisze Judith Butler, gest polegający na przyznaniu niedoreprezentowanym mniejszościom nie tylko prawa do pojawiania się, lecz również uznania ich dyskursu, a ich samych za podmioty polityczne.
Taki właśnie cel udało się osiągnąć autorkom i autorom książki. Zaprezentowane w Politykach relacji… zarówno sylwetki piszących kobiet, jak i problematyka, jaką ich twórczość aktualizuje, stanowią osobliwy projekt „literatury mniejszej”, która reorganizuje pole literackie w dominującym dyskursie historycznoliterackim i w obrębie krytyki feministycznej. W sposób radykalnie niekonsensualny wdziera się w jej obszar i w ruchu rekonfiguracji dokonuje jej wewnętrznych przeobrażeń. W tym sensie projekt szczecińskich badaczek jawi się jako praktyka poszerzania ram uznawalności o dotychczas niedoreprezentowane i nieobecne w sferze pojawiania się podmioty i mniejszości, ukazując piszące kobiety jako inicjatorki zmian biorące aktywny udział w przekształcaniu owej przestrzeni poprzez uwidacznianie tego, czego inne i inni widzieć nie chcą.