Trudno byłoby zrozumieć ideowe podłoże XX w. bez odniesienia do twórczości Friedricha Nietzschego. Nie tylko dlatego że był on jednym z najważniejszych współczesnych krytyków chrześcijaństwa, który zbudował pojęciowe podstawy sekularyzacji, lecz przede wszystkim ze względu na przenikliwość, z jaką podkreślał, że człowiek przyszłości będzie kształtować swoje życie w oparciu o wolę mocy. Nietzsche dostrzegał, że gwałtowny rozwój naukowo-techniczny i cywilizacyjny powoduje zwiększenie się ludzkiego poczucia sprawczości. Nie od razu jednak jego koncepcja nowego człowieka została dobrze zrozumiana; nie dostrzegano, że moc i sprawczość są możliwe do udźwignięcia jedynie przez niektóre jednostki. Gwałtowne przyspieszenia, które na progu nowoczesności wyznaczać zaczęły rytm rozwoju zachodniej cywilizacji, przyczyniały się do coraz szerszej emancypacji kolejnych warstw społecznych – migrujących do miast chłopów czy zyskującego świadomość swoich praw proletariatu. Nietzsche był jednak przekonany, że poszerzające się w krótkim czasie pole możliwości jednostek pozbawionych przez wieki sprawczości daje jedynie złudne poczucie wolności i siły. W rzeczywistości owe pozornie wyzwolone indywidua wciąż pozostają w duchowym stadium niewolnictwa – by odwołać się do słynnej heglowskiej i nietzscheańskiej dychotomii pan–niewolnik.
Obdarzony genialnym wyczuciem dla ducha czasów, w których przyszło mu żyć, Nietzsche przewidział, jak owo pozorne poczucie mocy szerokich mas może być wykorzystane do realizacji woli jednostek. Znalazło ono wyraz zarówno w nazizmie i stalinizmie, jak – w mniej dramatyczny sposób – w demokratycznych strukturach, gdzie pozorne poczucie wolności jest zręcznie używane do zarządzania masami przez populistycznych liderów.
Nie da się zrozumieć współczesnej obecności przemocy bez odniesienia do przywołanego powyżej pojęcia mocy. Z jednej strony można przekonywać, że nowoczesność to okres spotęgowania mocy, która przyjęła bezosobową postać kontroli wpisanej w sprawnie działający, biurokratyczny mechanizm władzy państw totalitarnych lub w formę rozproszonej internetowej inwigilacji w państwach demokratycznych. Dawniejsze ustroje także oparte były na przemocy, jednak – przekonują współcześni krytycy kultury – nowoczesność ujęła ją w inną formę, rozwijając znacznie bardziej subtelne, a więc niebezpieczne, techniki rządzenia.
Z drugiej strony rozwój cywilizacji zachodniej można opisywać jako napędzany wiarą w utopię wyzwolenia od przemocy. Taka utopia narodziła się za sprawą chrześcijaństwa i rozwijana była w Europie przez wieki jako obraz Królestwa Bożego – królestwa pokoju. Natomiast dopiero w nowoczesności zyskała status wizji doczesnej, która może być zrealizowana nie w zaświatach, lecz w historycznym porządku społecznym. Moc techniki (np. współczesnej medycyny), rządów prawa czy instytucji demokratycznych służyłaby wtedy zagwarantowaniu możliwości rozwoju tych, którzy są najsłabsi.