25 kwietnia 2018 r.
„Parafialni szafarze Eucharystii” – to kładka przerzucona nad świeckim wymiarem życia, które w starości coraz bardziej staje się naszym udziałem.
26 kwietnia 2018 r.
Nasza polska praktyka eucharystyczna pozostawia wiele do życzenia – wiernym udziela się często Komunii, która nie była konsekrowana podczas mszy św., ale już wcześniej, a następnie przechowywana w tabernakulum. I tak ze mszy św. – jako wspólnej od Wieczernika uczty – pozostaje wyłącznie dzielenie się pokarmem, i to tym niemającym najmniejszego związku z ołtarzem, na którym dopiero co na naszych oczach realizowało się spożywanie „chleba i wina”. Nie jest to tylko rezultat oddzielenia świata prezbiteratu od świata świeckich, którzy mają prawo wyłącznie do „chleba”, czyli Eucharystii w opłatku.
To prawda, „szafarz” – człowiek świecki obdarzony prawem dawania Komunii Świętej przyjdzie do nas starych i bezradnych z tą samą Eucharystią, którą prezbiter z mocy swojego prawa konsekrował na ołtarzu. I to jest kładka, na którą możemy wejść, ale otwiera się tu cały rozmiar przeszkód, i to świeckich, które zamykają nam drogę na nią. Szafarz, który przyniesionej hostii przemienić w Ciało Pańskie nie miał ani prawa, ani władzy, może z nią do nas nie dotrzeć. Nadzieja wspólnoty, z którą przywitaliśmy perspektywę otwarcia drzwi szafarzowi, zostaje postawiona przed trudnością, jaką staje się nasza bezradność. Bo kto otworzy drzwi na sygnał dzwonka? I kto wcześniej zawiadomi o zjawieniu się posłańca? Bezradność jak gdyby odstawia kładkę na bok.
4 maja 2018 r.
A jak było kiedyś? Dawno, dawno temu dotyku Tajemnicy dostępowali jedynie ci, którzy mieli prawo ją konsekrować. Dlatego też to oni ją udostępniali, wyznaczając „kalendarz z wyjątkami”. Od czasów Małgorzaty Marii Alacoque dołączył do dni przyjmowania Komunii Pierwszy Piątek. I to, jak się okazało, z wyłączeniem trzech wakacyjnych „pierwszych piątków miesiąca”. Księża bowiem jadą wtedy pomagać współbraciom w pełnieniu innych funkcji kapłańskich za granicę. Czasem ktoś cichutko pytał: czy chorzy nie będą umierać w wakacje?
Liturgia to „tajemnica między Bogiem a ludźmi”. Teologia zbawienia. To jest więcej niż owo „udzielanie chleba z ołtarza”. W liturgii Kościoła każda „tajemnica między Bogiem a ludźmi” dokonuje się na ołtarzu i pod dwiema postaciami. Tylko w więzieniach, w jakichś kazamatach okruszek chleba staje się namiastką Komunii. W mojej pamięci tkwi dawne wspomnienie z roku wojennego (1942?): w sobotni wieczór o. Jacek Matusewicz, mnich tyniecki, zatrzymany przez front, z daleka od opactwa, ustawia przy wejściu do kościoła mały stolik z opłatkami. Każdy, kto położy swój komunikant na patenie, poniesie go później na ołtarz do konsekracji. Mają być konsekrowane w niedzielę, podczas najbliższej Ofiary Mszalnej. Wstrząsa nami ten symbol, chociaż mamy po 16 czy 17 lat (schola Gregorianum). Wstrząsa nami dosłownie, to jest jak początek wtajemniczenia. Niestety, abp Jałbrzykowski wydaje surowy zakaz tej praktyki, zupełnie jakbyśmy zamierzali czyn niegodny. I pamiętam, jak nie dało się tego zrozumieć…