1.
Nie wiem, jak to zrobił – czy źródłem sukcesu były ćwiczenia, czy może raczej dieta – w każdym razie jeszcze raz mu się udało: Miodrag „Rule” Milošević z Umčari, potężnie zbudowany 56-latek o szorstkiej, mocno opalonej skórze, znów się zmieścił w wysłużonym mundurze junaka, który do pracy po raz ostatni założył jeszcze w latach siedemdziesiątych. Inna sprawa, że postawny był już wtedy. Poznałem to po odbitkach starych artykułów jemu poświęconych, które mi przekazał: wywiadu dla jakiegoś lokalnego dziennika, sprawozdania ze spotkania z partyjnym oficjelem oraz relacji z placu budowy. Na każdej z fotokopii – zdjęcie: Miodrag i jego wielkie bicepsy.
Są to mięśnie, które zbudowały Jugosławię. A przynajmniej – jej kilkaset kilometrów. Na przykład drogę z Belgradu do Baru nad Adriatykiem. To piękna trasa, zwłaszcza na odcinku, gdzie po przekroczeniu wysokich przełęczy Durmitoru droga opada w kierunku Podgoricy na skalnej ścianie zawieszonej wysoko nad wąwozem rzeki Morača. Miejsca na jezdnię jest tam tak mało, że za znaki ograniczenia prędkości służą spalone wraki samochodów, których z przepaści już się nie wydobywa. Jeden wrak – zwolnij do pięćdziesięciu. Dwa wraki – nie przekraczaj trzydziestki!
W 1975 roku, kiedy razem z tysiącem młodych ochotników w ramach „ORA”, czyli „Młodzieżowych Akcji Pracy”, Miodrag wylewał na tej trasie asfalt, Podgorica nazywała się jeszcze Titogradem. Od tego czasu mundur junaka założył jeszcze trzydzieści jeden razy. Zawsze jako strój galowy.
Pierwszy raz – w dzień pogrzebu twórcy Jugosławii Josipa Broz Tity. Trumna z ciałem przywódcy przyjechała do Belgradu specjalnym pociągiem ze Słowenii, gdzie Tito zmarł 4 maja 1980 roku. W siedzibie Skupsztiny wystawiono ją na widok publiczny. Potem przewieziono na parkowe wzgórze w reprezentacyjnej dzielnicy Dedinje. Pięć lat wcześniej architekt Stjepan Kralj zbudował na nim niewielki pawilon zimowy, który dla starzejącego się polityka miał być równocześnie miejscem pracy i odpoczynku. W głównym pomieszczeniu urządzono wielki cieplarniany ogród, a całość dość szybko ładnie przezwano: Dom Kwiatów – Kuća cveća. W nim właśnie Tito chciał być pochowany po śmierci. Życzenie to spełniono w obecności 700 tysięcy Jugosłowian oraz delegacji ze 127 państw świata. Na trybunie żałobników stali obok siebie: Margaret Thatcher, Leonid Breżniew, Indira Gandhi, Kim Ir Sen i Saddam Husajn. Państwowa agencja Tanjug nazwała ten zjazd w swojej depeszy „szczytem ludzkości”.
Dziś jest 4 maja 2010 roku – dokładnie trzydzieści lat po śmierci Tity – i Miodrag zakłada uroczyście swój mundur po raz trzydziesty pierwszy. Jak dotąd nie opuścił żadnej rocznicy. Przed wejściem do Domu Kwiatów gromadzą się dziesiątki ludzi, z których wielu całą noc, autokarami zjeżdżało tu z najdalszych części Serbii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny oraz Macedonii. Z Nowego Sadu przybyła grupa motocyklistów – wszyscy mają po około 40 lat. Silną reprezentację wysłało Skopje. Przyszedł i sam Dušan „Dule” Savić, były piłkarz Crvenej Zvezdy Belgrad, który w latach siedemdziesiątych strzelił dla niej sto dwadzieścia goli.