21 maja 2019 r.
Z onegdajszej NRD wolno było wyjeżdżać za granicę tylko w niewielu przypadkach. Było to jednak możliwe dla celów naukowych. Pamiętam do dziś słowa prof. fizyki z Lipska po jego powrocie z Indii: „My wszyscy będziemy musieli zapłacić za to, co tam się dzieje. Nic nas nie usprawiedliwi, choć niby nie przyczyniamy się do tego”. Prof. P. mówiąc to musiał jeszcze mieć przed oczami ludzi umierających na chodniku na ulicach Kalkuty i trąd, który był jedną wielką grozą.
27 maja 2019 r.
Ten komiks nie jest dla dzieci. Nosi tytuł Dżiwodaja, co oznacza w sanskrycie „świt nowego życia”. Jego bohaterami są Polacy. Apostołowie, którzy powiedzieli sobie, że to oni będą ratowali ludzi umierających w Indiach na chodnikach i zapłacą za to każdą potrzebną cenę, z własnym życiem włącznie.
29 maja 2019 r.
Ta fotografia należy do najstarszych, jakie posiadam. Przedstawia gmach Collegium Phisicum w Krakowie, znajdujący się obok Collegium Novum. Przed frontonem stoją chłopak z dziewczyną. To studenci fizyki i matematyki UJ, z tych roczników, które rozpoczęły naukę dokładnie w pierwszych dniach po okupacji. Rok urodzenia studenta 1925, rok urodzenia studentki 1927. Ciąg dalszy ich życiorysów pozostał w pamięci i we wspomnieniach. Dziewczyna to córka znanej rodziny krakowskiej, do dziś kontynuującej tradycje naukowe i apostolskie. Ojciec rodziny był lekarzem ubezpieczalnianym, dla którego świadczenie pomocy medycznej znaczyło więcej niż cokolwiek innego. A Basia (bo tak właśnie brzmi imię studentki matematyki z fotografii) któregoś dnia podjęła decyzję, że wstąpi do zgromadzenia zakonnego michalitek. A potem nastąpił ciąg dalszy, który był także dalszym ciągiem jej powołania. Pojechała do Indii, by pomagać tam w pracy misyjnej. Prowadził ją na tamtej ziemi o. Adam Wiśniewski, pallotyn. Z fotografii przed Collegium Phisicum pozostała tylko pamięć dawnego studenta, tropiącego aż do śmierci wszystkie ślady misji i ofiarności Basi.
Komiks wydany przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego w Sekretariacie Misyjnym opowiada o tym dokładnie.
O. Adam Wiśniewski, urodzony w 1913 r., w 1961 r. wyruszył do Indii. Po kilku latach pracy wysłał do Polski list: „Misja nasza potrzebuje modlitw, ale i jedzenia również. Pan Jezus cierpiący w głodnych braciach i siostrach naszych, pragnie być nakarmiony”. List opublikował „Tygodnik Powszechny”. Odpowiedziała na niego Barbara Birczyńska, Basia z naszej fotografii, która poprosiła o zwolnienie ze ślubów zakonnych, a do o. Adama napisała: „proszę o wysłanie mi zaproszenia do Indii. Chcę Wam pomóc. Zdobędę trochę potrzebnych rzeczy, przywiozę jedzenie. Chcę przyjechać, pomagać chorym i opiekować się dziećmi, które nie mają co jeść i gdzie się uczyć. Nauczę je czytać i pisać, rachunków i śpiewu. Uczę się angielskiego i hindi”.