Podobno w domu, w Falenicy pod Warszawą, ma Pani Profesor teleskop i obserwuje albo kratery na Księżycu, albo pierścienie Saturna, albo po prostu wróble na dachu.
Mam i korzystam z niego dla przyjemności.
Laik zadziera głowę i widzi błyszczące punkty na niebie, które układają się w ciekawe konstelacje. Jak na nie patrzy naukowiec, który ma za sobą kilka dekad obserwacji, prowadzonych także na największych teleskopach na świecie?
Czuję to samo co laik: wciąż i niezmiennie podoba mi się to, co widzę.
Ale wiedza pozwala zobaczyć więcej, np. układy podwójne gwiazd, którymi zajmuje się Pani od końca lat 70. Co w nich takiego intrygującego?
Są wyjątkowe, bo wciąż kryją w sobie zjawiska niewyjaśnione, mimo że sporo wiedzy na ich temat udało mi się pozyskać od momentu rozpoczęcia badań.
Ten moment to wrzesień 1975 r. podczas wakacji po pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Warszawskim, który spędziła Pani w obserwatorium w podstołecznym Ostrowiku.
Wtedy właśnie, w gwiazdozbiorze Łabędzia, wybuchła bardzo jasna gwiazda nowa. Dzięki danym obserwacyjnym, zgromadzonym przez polskich uczonych (znalazłam się w ich gronie), dokładnie określono jej naturę: V1500 Cygni. W przypadku tej konkretnej nowej występuje bliski układ podwójny, który składa się z białego karła, emitującego na tyle silne pole magnetyczne, że nie może powstać wokół niego dysk akrecyjny, czyli wirująca struktura składająca się z materii przyciąganej z drugiej gwiazdy układu.
Usłyszałam wówczas, że takie gwiazdy w układach podwójnych złożonych z gwiazdy podobnej do Słońca i białego karła wybuchają. Układy nazywamy kataklizmicznymi. Biały karzeł akreuje (osobom niewprowadzonym w temat wyjaśnię, że akrecja to opadanie rozproszonej materii, za sprawą grawitacji, na powierzchnię ciała niebieskiego) wokół siebie bogatą w wodór materię z otoczki czerwonego karła (podolbrzyma lub olbrzyma). Gdy zgromadzona na powierzchni białego karła warstwa wodoru osiągnie masę krytyczną, dochodzi do wybuchu termojądrowego, którego siła odrzuca otoczkę drugiej gwiazdy. Przez kilka dni, a nawet parę miesięcy, układ podwójny gwiazd staje się 300 tys. razy jaśniejszy od Słońca. Wybuch gwiazdy nowej, porównywany z eksplozją gigantycznej bomby wodorowej, powtarza się w skali od miesięcy do tysiącleci.
Jedną z nowych gwiazd – z ogona gwiazdozbioru Skorpiona – opisała Pani Profesor wraz z kilkoma innymi autorami w „Nature” w 2017 r. Gwiazda rozbłysła na zaledwie 14 dni niemal 600 lat temu. Zauważyli ją i opisali Królewscy Astrolodzy Imperium Koreańskiego z Seulu.
Po raz pierwszy współczesnym astronomom udało się odnaleźć jedną z dawnych gwiazd nowych, o których pojawieniu się pisano przed wiekami. Ponowne odczytanie i właściwa interpretacja obserwacji, poczynionych przez koreańskich uczonych, poszerzyła zakres poszukiwań i w efekcie doprowadziła nas do znalezienia pozostałości (konkretnie: gazowej otoczki wyrzuconej podczas wybuchu) po dawnej nowej gwieździe oraz układu podwójnego, który znajdował się w pobliżu jej centrum. Badania, prowadzone m.in. przy użyciu Southern African Large Telescope (SALT), jednego z największych teleskopów optycznych na świecie, który znajduje się w RPA (Polska i Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika współfinansują pracę tego miejsca), potwierdziły ważną teorię: gwiazdy nowe przechodzą długie cykle aktywności po wybuchu, następnie milkną na tysiące lat, by ponownie rozbłysnąć jako gwiazdy nowe.