Wróciłaś właśnie z Rzymu, z historycznego wydarzenia, jakim był Synod Panamazoński zwołany przez papieża. Co było w nim dla Ciebie najważniejsze?
Apel papieża, by słuchać: głosu czasów, ludzi, kultur, które żyją na uboczu, a od których możemy się wiele nauczyć. Synod był genialnym czasem, w którym Kościół katolicki – po wiekach definiowania, opisywania i nadawania tożsamości innym – zatrzymał się i poprosił, by mieszkańcy Amazonii wreszcie zdefiniowali samych siebie, by powiedzieli, czego chcą od nas. Mam znajomą Kolumbijkę, Indiankę, Anitalię Claxi Pijachi Kuyuedoi. Nie jest katoliczką. Wierzy, ale na swój sposób. Pomimo to papież zaprosił ją na synod. Była matką synodalną – jako Indianka, niekatoliczka, ubrana w swoim stylu.
I co Kościół odkrył?
Że inkulturacja nie wystarczy, potrzebna jest interkulturacja. Wzajemne wsłuchanie się w słowa drugiego. Musimy dostosować to, co głosimy, i sposób, w jaki to robimy, do kultury tych, z którymi chcemy pracować. Nasze formy przekazu wiary nie sprawdziły się, należy szukać nowych dróg. Poznać tę kulturę, odnaleźć rzeczy nam wspólne. Odkryć wartości eucharystyczne, które mają ludy Amazonii. Zobaczyć, że walczymy o nie razem.
Jakie wartości masz na myśli?
Solidarność, prostota i troska o ubogich. Bezwarunkowa gościnność. Bycie dla innych i dzielenie się. Bycie szczęśliwym, gdy ma się niewiele.
Media skoncentrowały się jednak na różnicach.
Proszę zwrócić uwagę, jaki skandal wywołała fotografia Indianki karmiącej dziecko przy jednej piersi, a przy drugiej – małe zwierzątko, dziką świnkę. A dla Indian to normalne. Pokazuje ich symbiozę z przyrodą.
I to właśnie przerwanie tej symbiozy, naturalnego kręgu, jest problemem, na który najbardziej chciał zwrócić uwagę synod. I choć mówiono o celibacie czy święceniu kobiet, nie był to podstawowy postulat, co zresztą starał się wyjaśnić papież.
Aby to zrozumieć, warto zobaczyć, że przygotowania do synodu zaczęły się tak naprawdę podczas wizyty Franciszka w Puerto Maldonado, takim grajdołku w Peru, mającym zaledwie 65 tys. mieszkańców, gdzie koncentrują się wszystkie problemy Amazonii związane ze zniszczeniem środowiska naturalnego.
Co tam się dzieje?
Wymienię po kolei. Nielegalne wydobycie złota powodujące zakażenie rzek rtęcią. Nielegalny wyrąb drzew prowadzony dzięki uzyskaniu pozwoleń od skorumpowanych urzędników. Inwazja koncernów naftowych, które nawet jeśli nie zaczęły pracy na terenie dżungli, to rozparcelowały całą Amazonię – dzięki łapówkom wykupiły tamtejsze tereny, na których od pokoleń żyją Indianie. Cała nasza dżungla peruwiańska jest podzielona na kwadraciki, gotowa do przyjęcia inwestorów, nielegalnych drwali, nafciarzy i przemytników narkotyków transportowanych z Peru do Kolumbii. Do tego trzeba dodać także zorganizowany handel ludźmi, turystykę seksualną, której ofiarami są dzieci, oraz prostytucję. To wszystko wiąże się z ogromnymi pieniędzmi, a ludzie, którzy nimi dysponują, grasują tam bez żadnej kontroli.