Po pierwsze, przez surowość i brutalność języka, po drugie, przez oddanie głosu ludziom przeważnie pomijanym – nie tylko w społecznej dyskusji, ale i literaturze. I nie chodzi tu wcale o osadzenie historii „na prowincji” czy oddanie głosu kobietom. Na tle wielkich przemian społecznych i gospodarczych toczą się małe życia, które bohaterom i bohaterkom zdają się bezwartościowe.
W Trzech łzach autorka oddaje głos starej kobiecie, która być może przemawia po raz ostatni, być może pierwszy. To ona niczym wojowniczka niosła na barkach całe pokolenia, choć nigdy nie została dostrzeżona. Z kolei tytułowy Morkut opowiada o wykorzystywanych seksualnie dziewczynkach, córkach, dzieciach, które nie mają wpływu na to, co przyniesie im los. Są zdane na łaskę i niełaskę dorosłych odwracających wzrok (nierzadko) tak jak całe społeczeństwo.
Marzenie o ucieczce i znalezieniu swojego edenu to zresztą wątek powracający u Majdzińskiej. Wszyscy bohaterowie zdają się tutaj marzyć o lepszym świecie. To jednak najczęściej niewypał. Dzieci uciekają do rodziny, która wcale nie jest lepsza niż pozostawiona, powrót z emigracji okazuje się rozczarowaniem (także) finansowym. W tomie mieszają się opowieści o żydowskim złocie, utracie dziecka tuż po porodzie, o Ameryce, o bogatym zamążpójściu, o wyjeździe do miasta. Zawsze – o ucieczce.
–
Aleksandra Majdzińska
Morkut i inne opowiadania
Wydawnictwo Marpress, Gdańsk 2019, s. 104