W kulturze ludowej stosunek do księży między XVI i XIX w. był co najmniej dwuznaczny. Dwuznaczność ta wynikała z faktu, że z jednej strony byli oni namiestnikami Boga na ziemi, reprezentantami wiary, która dla chłopów była naturalnym środowiskiem życia. Z drugiej jednak – Kościół stał na straży i był beneficjentem pańszczyzny na równi ze szlachtą. Chłopi na rzecz Kościoła odrabiali pańszczyznę, oddawali na jego rzecz dziesięcinę, czyli dziesiątą część zbiorów, oraz specjalny podatek na odprawianie mszy, czyli meszne.
Podporządkowanie i opór
Kiedy Zygmunt I Stary wydał w 1520 r. dekret, że każdy chłop powinien odrabiać przynajmniej jeden dzień pańszczyzny tygodniowo, chłopi ze wsi Krowodrza, będącej dzisiaj dzielnicą Krakowa, nie mogli w to uwierzyć. Dotychczas na rzecz klasztoru odrabiali tylko kilka dni rocznie. Po zwiększeniu pańszczyzny regularnie odmawiali jej wykonywania. Wnieśli też do biskupa krakowskiego skargę w tej sprawie. Proboszcz zarządzający wsią wynajął więc niejakiego Jana Sciborskiego, żeby zmusił chłopów do nowych obowiązków. Chłopi nie chcieli się łatwo poddać i wszczęli bunt. W relacji proboszcza kościoła Świętego Ducha ks. Stanisława Theplara sprawa wyglądała dramatycznie: „Około godziny dwudziestej drugiej zamordowali go [Sciborskiego] sromotnie, nie bojąc się Boga ani Gniewu Król Jego Mości; i gdybym był, uchował Boże, sam był podwówczas obecny, byliby i mnie niechybnie zamordowali. Był on [Sciborski] do tej czynności ugodzony za dziesięć florenów. Dokonany został ów czyn straszliwy w oktawę Nawiedzenia Panny Maryi r. 1543”. Spór rozstrzygnął biskup na korzyść zakonników będących właścicielami dóbr, dorzucił też chłopom dodatkowy dzień pańszczyzny za karę, że się zbuntowali.
Pomiędzy chłopami i księżmi istniała często przepaść, niewynikająca tylko ze statusu urzędowych reprezentantów Kościoła, którym cieszyli się ci ostatni. Zdarzało się, że między chłopami a plebanem wybuchała prawdziwa nienawiść. Najczęściej działo się tak wtedy, gdy chłopi musieli przekazać część swoich działek nowemu księdzu i wykonywać pracę pańszczyźnianą na jego rzecz. Księżom we wsiach świadczyło się dodatkowe prace na ich polach i folwarkach czy w ogrodach.
Stąd też bardzo często dochodziło do sytuacji, że chłopi za dnia uczestniczyli w mszy w kościele, pokornie stając przed Bogiem. Tymczasem w nocy uzbrojeni nachodzili plebańskie grunty, przyorywali je dla siebie, łamali i niszczyli ogrodzenia, rąbali drzewa owocowe w sadach, zabierali dobytek, do którego w ich mniemaniu mieli prawo.
Akcje te były zaplanowane i skoordynowane. Chłopi przygotowywali się do nich, znosili narzędzia, dzielili się pracą. Kiedy część z nich rozbierała zabudowania i płoty, inni zajmowali się orką, a reszta przygotowywała sady do zajęcia. Chodziło o to, żeby postawić ewentualnie skarżących się czy chcących chłopom te ziemie odebrać przed faktem dokonanym. Dużo łatwiej było bronić nawet zagarniętej ziemi, niż prosić o jej przekazanie.