fbpx
fot. Andrzej Mroczek
Jacek Moskwa kwiecień 2021

Nasz przyjaciel Alf

17 stycznia zmarł w Rzymie Alfred Gawroński, zwany powszechnie Alfem. Filozof, miłośnik antyku, łącznik między Włochami a Polską. Widywaliśmy się w pewnej pizzerii nad Wisłą, gdzie tłumaczył mi zawiłości logiki. W miarę upływu miesięcy i lat coraz wyraźniej zauważałem, że pamięć dopisująca mu niegdyś świetnie zaczyna go opuszczać, chwilami prawie zupełnie.

Artykuł z numeru

Świat prosi o ratunek

Czytaj także

z Władysławem Stróżewskim rozmawia Michał Jędrzejek

Światłocień

Miał 91 lat. Syn polskiego dyplomaty Jana Gawrońskiego i pięknej Luciany Frassati, jeden z siedmiorga rodzeństwa (najmłodszy Pier Giorgio umarł zaraz po urodzeniu). Pozostała szóstka – Helena (Nella), Wanda, Alf, Giovanna, Maria Grazia i Jaś – wraz z rodzicami to bohaterowie naszej (z Krystyną Kalinowską, moją żoną) książki Frassati Gawrońscy. Włosko-polski romans (Warszawa 2015). Wszyscy na swój sposób wybitni, ale naprawdę pokochaliśmy przede wszystkim Alfa. Opowiedział nam dużo o dziejach własnych i rodziny, udostępnił niepublikowane pamiętniki ojca, o co siostry miały nawet pretensje. Nie zawsze się zgadzaliśmy, ale rozumieliśmy świetnie.

 

Między Italią a PRL-em

Urodzony w Stambule, wychował się w Italii, Polsce i krótko w Anglii, a także w krajach dyplomatycznych misji ojca: Turcji i Austrii. Dzielił wojenne peregrynacje rodziców. Po 1945 r. jako wnuk bardzo bogatego Alfreda Frassatiego, założyciela i długoletniego właściciela turyńskiego dziennika „La Stampa”, pod naciskiem Mussoliniego sprzedanego rodzinie Agnellich, właścicielom Fiata, mógł żyć wygodnie w słonecznej Italii, ale ciągnęło go do Polski. Nieprzejednanym rodakom w Londynie tłumaczył, że jeśli bandyci napadli na dom, to mimo wszystko nie wolno go opuszczać.

Po raz pierwszy po wojnie przyjechał do Warszawy w październiku 1949 r., mając ledwie skończone 20 lat. Znalazł się w kręgu Bolesława Piaseckiego. Przedwojenny faszysta, podczas wojny przywódca własnej organizacji zbrojnej Konfederacja Narodu, był dobrym znajomym Luciany Frassati-Gawrońskiej. To ona podczas jednej z tajemniczych misji w Polsce pomogła w jego uwolnieniu z gestapowskiego więzienia. W 1949 r. Piasecki był przywódcą niewielkiej grupki katolickiej, późniejszego Paxu, która pod jego kierownictwem podjęła ścisłą współpracę z komunistami. Powszechna fama głosiła już wtedy, że kontakty te miały charakter agenturalny. Piasecki potrafił jednak oczarować nie tylko gen. Iwana Sierowa, kierującego operacjami NKWD na ziemiach polskich, który nakazał zwolnienie go z więzienia, ale także niektórych hierarchów Kościoła katolickiego. Wywierał duży wpływ na część katolickiej młodzieży, zafascynowanej ideą budowania nowego ustroju przy zachowaniu światopoglądu chrześcijańskiego. Podobnie myślał wtedy Alf.

Jego postępowanie, wybór zniewolonej i zrujnowanej Polski, trudne było jednak do zrozumienia przez postronnych, w czasach kiedy tak wielu jej mieszkańców marzyło o legalnym lub nielegalnym wyjeździe na Zachód. Bezpieka podejrzewała młodego człowieka o szpiegostwo, głównie ze względu na ojca, pozostającego we Włoszech, a związanego z brytyjskimi tajnymi służbami. W archiwach IPN znajduje się sześć tomów zapisów działań, jakie UB / SB prowadziło wobec Alfreda Gawrońskiego aż do lat 70. Karty z pierwszych tomów, zawierające protokoły obserwacji młodego człowieka na ulicach Warszawy, zdumiewają skalą operacji, a zarazem drobiazgowością odnotowanych szczegółów, takich jak dokładna treść zamówienia w barze „Smakosz”, na rogu Mokotowskiej i Koszykowej, czy doniosły fakt, że trzej młodzi ludzie udający się piechotą do willi Piaseckiego na Mokotowie po drodze oddali mocz pod jakimś murkiem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się