Graficzny pierwowzór Muminka ukazał się w druku u progu II wojny światowej. W wersji wąskonosego Niuchacza pojawiał się w sygnaturze Tove pod jej satyrycznymi rysunkami w politycznym piśmie „Garm”. Były to często karykatury i rysunkowe komentarze do bieżących wydarzeń. W jednym ze wspomnień przytoczonych w biografii Mama Muminków wydawnictwa Marginesy Tove podsumowuje: „Lubiłam pracę dla »Garma«, a najbardziej to, że mogłam być świńska w stosunku do Hitlera i Stalina”. I właśnie m.in. na jednej z karykatur Adolfa Hitlera jej autorstwa zza sygnatury wychyla się postać trolla. Wcześniej podobizny Muminków (których idea towarzyszyła artystce już w dzieciństwie) pojawiły się na serii akwarel z początku lat 30. pod postacią czarnych trolli o długich nosach i spiczastych uszach. Jeszcze przed tym podobną postać narysowała na ścianie wychodka. Finalny wizerunek Muminków, który zawładnął wyobraźnią całego świata, jest więc wypadkową tych różnych wersji.
Czytaj także
Mówcie prawdę
Pierwsze opowiadanie Osobliwa podróż Muminka Tove Jansson pisała w czasie wojny zimowej 1939–1940. W 1945 r. ukazało się po przeróbkach, pod zmienionym tytułem Małe trolle i duża powódź. Autorka była już wtedy w trakcie pisania Komety nad Doliną Muminków. Obie książki konfrontują bohaterów z naturalną katastrofą, trudnymi doświadczeniami i rozstaniami, ale kończą się zawsze dobrze. Były dla autorki formą eskapizmu i odreagowania trudnych czasów wojny. W kolejnych książkach motywy katastroficzne są nadal obecne. W Lecie Muminków w wyniku aktywności wulkanu dolinę zalewa woda, zmuszając rodzinę do opuszczenia domu. W Zimie Muminków przebudzony z zimowego snu główny bohater poza tym, że odkrywa, iż śnieg nie rośnie na ziemi, lecz spada z nieba, musi pierwszy raz w życiu zmierzyć się z mrozem, ciemnością za dnia, śnieżycą i przede wszystkim – z samotnością. A w Opowiadaniach z Doliny Muminków lękliwą Filifionkę odmienia spotkanie z trąbą powietrzną.
„– Mówiła pani o wietrze – odezwała się nagle Filifionka. – O tym wietrze, który porywa bieliznę. Ale ja mówię o cyklonach, o tajfunach, droga Gapso. O trąbach powietrznych, tornadach, burzach piaskowych… O falach, które porywają domy… Ale przede wszystkim mówię o sobie samej i moich okropnych lękach, chociaż wiem, że to nie wypada. Wiem też, że o się źle skończy. Myślę o tym przez cały czas. Nawet kiedy piorę chodnik. Czy pani odczuwa podobnie?
– Zazwyczaj dobrze robi ocet – powiedziała Gapsa, wpatrując się w swoją filiżankę – szmaciane chodniki nie tracą koloru, jeśli się wleje trochę octu do płukania”.
Niezależnie od tego, czy w obliczu katastrofy identyfikujemy się z Filifionką, czy z Gapsą, zawsze warto czytać Muminki.