W lutowym numerze miesięcznika „Znak” ukazał się tekst Marcina Polaka pt. Polityka jak literatura. Autor skupia się w nim na krytyce trzech artykułów z 25. teki „Pressji”. Pierwszym z nich jest Platonizm, stalinizm i konserwatywna awangarda Pawła Rojka, a pozostałymi dwoma nasze teksty: Polityka epistemiczna oraz Sławomir Sierakowski i liberalny konsens. Marcin Polak w przeważającej mierze poprawnie referuje nasze poglądy, poddając je następnie krytyce. Aby krótko przedstawić oś sporu, zanim przejdziemy do odpowiedzi na poszczególne argumenty Polaka, przypomnijmy zaprezentowane stanowiska.
W tekście Polityka epistemiczna skrytykowaliśmy klasyczne podziały sceny politycznej, a w szczególności popularną mapę Nolana, jako niedoskonałe podziały przedmiotowe (tzn. mówiące o tym, jak ma być). Jako kontrpropozycję przedstawiliśmy nasz autorski podmiotowy podział sceny politycznej, wyznaczony za pomocą pięciu kryteriów opisujących nie to, jak zdaniem danej osoby powinno być, ale to, w jaki sposób w ogóle postrzega ona politykę. W tekście Sławomir Sierakowski i liberalny konsens natomiast, zastosowaliśmy te kryteria (a w szczególności dwa z nich: dostępu do rzeczywistości i zakresu wiedzy) jako narzędzia do opisu ewolucji przekonań redaktora naczelnego „Krytyki Politycznej”.
Krytyka Marcina Polaka wynikała w znacznej części z różnicy ocen opisywanych przez nas zjawisk i proponowanych przez nas schematów, choć w kilku miejscach zdawała się mieć swoje źródła w nieporozumieniach.
Prawda i narracje
Pierwszym zarzutem, który formułuje przeciwko nam Polak, jest twierdzenie, że w tekście Polityka epistemiczna krytykujemy pojęcie prawdy (s. 120). Uważamy, że zarzut taki jest nietrafiony. W swoim tekście w żadnym miejscu nie przedstawiamy krytyki pojęcia prawdy. Ograniczamy się do dwóch innych operacji. Po pierwsze, dokonujemy systematyki różnych narracji ze względu na ich stosunek do pojęcia prawdy. Po drugie, pokazujemy konsekwencje, jakie wynikają z posługiwania się tym pojęciem w ramach tych opowieści. Szczególnie ten pierwszy zabieg wydaje się istotny w kontekście krytyki Marcina Polaka, który w dalszej części swojego tekstu wyrzuca nam, że nie posługujemy się pojęciem narracji. Jak najbardziej pojęcia tego implicite używamy, a nasza systematyka miała w swych zamierzeniach właśnie rozmaite narracje porządkować.
Drugi zarzut, uzależniony od pierwszego, autor polemiki wyraża następująco: „Strategia ta [krytyka pojęcia prawdy – przyp. red.] zakłada jednak naiwną interpretację użycia słowa »prawda« przez polityków, którzy – mówiąc o prawdzie, czyli mówiąc »jak jest« – nie tyle deklarują posiadanie obiektywnej wiedzy o faktach (jak zdają się sądzić redaktorzy »Pressji«), ile produkują przekonujące wizje rzeczywistości, przesycone treścią i charakteryzujące się dążeniem do powszechności” ( s. 120).