Już po tomiku Wołanie do Yeti (1957) Karl Dedecius, Niemiec urodzony w Łodzi, gdzie przed wojną ukończył gimnazjum, zwrócił uwagę na wiersze Szymborskiej i próbował skontaktować się z nią telefonicznie, by uzyskać zgodę na tłumaczenie. „Była chłodna i ufności nabierała bardzo powoli” – wspominał.
Zaczął przekładać jej wiersze w początku lat sześćdziesiątych. To dzięki Dedeciusowi, który zresztą stał się jednym z najwybitniejszych tłumaczy literatury polskiej na niemiecki, wiersze Szymborskiej ukazywały się w niemieckiej prasie, a nawet weszły do niemieckich podręczników szkolnych.
„Opublikowałem po niemiecku 166 jej wierszy, a napisała ich ponad 200” – relacjonował nam Dedecius w liście stan do czasu otrzymania przez poetkę Nobla. „Każdy wiersz jest problemem, i każdy innym. Ale mnie trudności raczej przyciągają, niż odpychają. Nierzadko zdarza się, że w nowym języku wiersz wymagałby komentarzy, a że ja komentarzy do wierszy nie lubię, po heretycku przekładam »ciężkie norwidy« na »ciężkie buchnery«”.
Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolną – w najszczęśliwszym razie –
o Muzo. O Pegazie,
aniele koński
(Wieczór autorski, z tomu: Sól, 1962)
To, że Szymborska została laureatką dwóch arcyważnych nagród literackich – austriackiej i niemieckiej – to niezaprzeczalna zasługa Dedeciusa, który przyswoił jej twórczość językowi niemieckiemu.
Zygmunt Freud, Hermann Hesse, Karl Jaspers, Tomasz Mann, Albert Schweitzer – wszyscy oni byli laureatami nagrody im. Goethego. „Kiedy zobaczyłam listę nagrodzonych wcześniej – mówiła poetka na uroczystościach we Frankfurcie w 1991 roku – poczułam się zakłopotana. Pozostaje mi tylko liczyć na wyrozumiałość i poczucie humoru tych wielkich duchów”.
Filolog klasyczny i gerontolog…
Karl Dedecius w swojej laudacji opowiadał, że jej wiersz Głosy opublikowało pismo poświęcone nauczaniu języków starożytnych:
Ledwie ruszysz nogą, zaraz jak spod ziemi
Aboryginowie, Marku Emiliuszu.
(…)
Do uprzykrzenia pełno tych małych narodów,
do przesytu i mdłości, Kwintusie Decjuszu.
(…)
Tarkwiniowie stąd zowąd, Etruskowie zewsząd.
Wolsyńczycy ponadto. Na domiar Wejenci.
Ponad sens Aulerkowie. Item Sappianaci
ponad ludzką cierpliwość, Sekstusie Oppiuszu.
(Głosy, z tomu: Wszelki wypadek, 1972)
Z kolei – opowiadał dalej Dedecius – wiersz Konszachty z umarłymi ukazał się w piśmie gerontologicznym i przyszło potem do redakcji wiele listów z podziękowaniem od lekarzy i szpitali.
W jakich okolicznościach śnią ci się umarli?
Czy często myślisz o nich przed zaśnięciem?
(…)
Na co się powołują?
Na dawną znajomość? Pokrewieństwo? Ojczyznę?
Czy mówią, skąd przychodzą?
I kto za nimi stoi?
I komu oprócz ciebie śnią się jeszcze?
(Konszachty z umarłymi, z tomu: Ludzie na moście, 1986)
…matematyk i paleoantropolog
To ciekawe, że wiersze Szymborskiej często znajdywały profesjonalny odzew u przedstawicieli nauk przyrodniczych czy ścisłych.