Fragmenty pochodzą ze zbioru felietonów Nie w humorze
Dzieci: za czy przeciw?
W kręgach, w których się obracam, a które można z pewną dozą życzliwości nazwać artystycznymi, dzieci są zjawiskiem rzadkim. Nawet jednak w najbardziej artystowskich kręgach zdarzają się na obrzeżach pojedyncze egzemplarze zawziętych domatorów.
Jako osoba, która co do zasady raczej lubi dzieci, przyjmuję ten fakt z większą pogodą ducha niż wielu moich bardziej wysublimowanych znajomych. Nie chcę przez to powiedzieć, że mam fioła na punkcie słodkich pućków; uważam po prostu, że jako osoba bezsprzecznie obiektywna mam pełne prawo wypowiadać się na ten temat w sposób autorytatywny.
Patrząc na liczbę dzieci dookoła, można odnieść wrażenie, że ludzie decydują się na nie pod wpływem impulsu – gdyby bowiem dali sobie czas do namysłu, z pewnością postępowaliby z większą rozwagą. Oczywiście trudno mieć uzasadnione pretensje do rodziców, którym nikt nie objaśnił czarno na białym, jak się rzeczy mają. I właśnie dlatego postanowiłam zebrać wszystkie niezbędne informacje, żywiąc głęboką nadzieję, że dzięki temu przyszłość zaludnią dzieci ciekawsze od tych, z którymi zetknęłam się do tej pory.
Za
Sprzeciwiam się wyrażeniu „to tylko dziecko”. Życie nauczyło mnie bowiem, że gdy ma się do wyboru towarzystwo osoby będącej tylko dzieckiem i osoby będącej tylko dorosłym, należy bez wahania wybrać to pierwsze.
Dzieci są zwykle niewielkich rozmiarów, dzięki czemu bardzo się przydają do wyciągania różnych rzeczy z trudno dostępnych zakamarków.
Dzieci nie siadają obok mnie w restauracjach i nie rozprawiają podniesionym głosem o swoich niedorzecznych nadziejach na przyszłość.
Dzieci zadają lepsze pytania niż dorośli. „Czy mogę ciasteczko?”, „Dlaczego niebo jest błękitne?”, „Co mówi krowa?” – na każde z tych pytań można odpowiedzieć z pogodnym uśmiechem. Nie da się tego, niestety, powiedzieć o zagajeniach typu: „Gdzie twój maszynopis?”, „Dlaczego nie dzwonisz?” albo „Kto jest twoim prawnikiem?”
Dzieci wypełniają życiem pojęcie niedojrzałości.
Dzieci są idealnymi partnerami do gry w scrabble. Łatwo z nimi wygrać i dają się cudownie oszukiwać.
Nawet w tłumie dzieci człowiek może być spokojny, że nie poczuje nuty wody kolońskiej dla prawdziwych mężczyzn. (…)
Dzieci śpią same albo z pluszowymi zwierzątkami. Jest to bezsprzecznie mądry wybór, nikt bowiem nie szepcze im do ucha niechcianych wyznań. Nie spotkałam jeszcze przytulanki, która marzyłaby skrycie o przebraniu się za pokojówkę.
Przeciw
Dzieci, nawet te świeżo umyte i odcięte od cukierków, potrafią się lepić. Przypuszczalnie może to mieć związek z niewystarczającą liczbą wypalanych papierosów.