fbpx
(fot. Wydawnictwo Karakter)
Ewa Drygalska wrzesień 2021

Co nam dziś zostało z Oświecenia?

Od niemal dekady różni myśliciele sięgają do tradycji Oświecenia, poszukując odpowiedzi na wstrząsające współczesnością wzrost znaczenia populizmów, kryzys produkcji wiedzy, załamanie się kategorii prawdy i odwrót od autorytetu nauki.

Artykuł z numeru

Planeta Śląsk

Czytaj także

Ewa Drygalska

Kto zabrał nam przyszłość?

Oświecenie rozumiane jako „wyjście z niedojrzałości” ku rozumowi wraz z jego zdobyczami: racjonalizmem, scjentyzmem oraz demokracją coraz częściej jest kwestionowane. Na oświeceniowy mit założycielski działa wiele podkopujących go sił. Z jednej strony to głosy krytyczne, które domagają się przyznania, jak z gruntu krwawe i okupione cierpieniem było to dziedzictwo. Z drugiej strony to neoreakcyjne i antyestablishmentowe ruchy jak „Mroczne Oświecenie”, które za pomocą populistycznych haseł dążą do dezintegracji ledwo zipiącej demokracji.

Autorzy tacy jak Steven Pinker, Bernard Stiegler czy Ray Brassier starali się do historycznej formacji oświeceniowej powracać, przepracowywać ją i na różne sposoby spróbować się do niej ponownie zbliżyć. W Polsce do tej pory dyskusja ta była obecna słabo. Lukę tę próbuje wypełnić antologia Oświecenie, czyli tu i teraz. Już z okładki redaktorzy sygnalizują stawkę tej dyskusji, pytając czytelnika: „Czy jesteśmy świadkami kresu pewnego myślenia (…) czy może dopiero dziś i w możliwej do wyobrażenia przyszłości zapoczątkowana w Oświeceniu zmiana dopełni się?”.

W tak postawionym pytaniu czai się widoczne pęknięcie: czy ratować XVIII-wieczne dziedzictwo, uznając je za ciągle aktualne, czy może jednak formacja myślowa stworzona niegdyś przez białą intelektualną zachodnią elitę tak naprawdę się wyczerpała? Obok niesłychanego rozwoju cywilizacyjnego przyniosła nam ona również piętrzące się nierówności społeczne, eksploatację zasobów naturalnych do punktu nieodwracalnych zmian klimatycznych i długą historię ludobójstw dokonywanych na tych, którzy do projektu Oświecenia nie zostali włączeni. Jak można więc coś z tej wyliczanki krzywd uratować? Na przykład wskazując innych bohaterów i bohaterki emancypacyjnego projektu. Nowymi Matkami i Ojcami Oświecenia autorzy czynią więc feministkę Olympe de Gouges, haitańskich powstańców i kosynierów Kościuszki. To inna strona Aufklärung, którą odsłania także serial Wytępić całe to bydło Raoula Pecka, uznanego twórcy i dokumentalisty. To wizualny wykład o nieznanej historii kolonizacji, niewolnictwa i rasizmu, o tym, co wyparte, zapomniane, zmitologizowane i zafałszowane.

W Oświeceniu, czyli tu i teraz znajdziemy eseje boleśnie akademickie, ale też przystępne, niechowające się za humanistycznym żargonem, jak ten świetnie piszącego Edwina Bendyka. Słabszą stroną publikacji jest jej warstwa wizualna pomyślana jako twórczy dialog między rycinami z królewskiej kolekcji Stanisława Augusta a rysunkami współczesnych twórców. Z tego spotkania nie wychodzi nic nowego, bo o ile rysunek był podstawowym medium artystycznym XVIII w., o tyle dziś jego odpowiednikiem byłby raczej wszędobylski mem czy dynamiczny gif, a na tak „popowy” gest Muzeum Sztuki Współczesnej wydające książkę zdobyć się nie potrafiło. Warto jednak po tę pozycję sięgnąć, żeby samemu spróbować zmierzyć się z korzeniami naszego wspólnego oświeceniowego dziedzictwa.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się