„Hałda” jest słowem, które jednoznacznie kojarzy się użytkownikowi polszczyzny ze Śląskiem. Podobnie mocne ciągi skojarzeniowe budzi chyba tylko niepodrabialna śląska godka – ta, rzekomo, „zła polszczyzna”. Gwarę i hałdę łączy przypisana im resztkowość, nieczystość. Jedną i drugą chce się zakryć i zamazać. Lecz tak, jak śląska gwara ukazuje głębokie korzenie polszczyzny, tak i hałda wydobywa na wierzch geologię i historię naszego regionu, wielkie eony powolnego kamienienia wilgotnych karbońskich puszcz, które rewolucją przemysłową lekkomyślnie rozmieniliśmy na emisje pyłów i dwutlenku węgla.
(fot. Wojciech Śmieja)
Śląskie zwały resztek pokopalnianych i pohutniczych podobne są do wulkanów nie tylko kształtem. Żarzą się, czego zewnętrzną oznaką jest wydobywający się z nich dym. Na hałdzie spotykają się ze sobą żywioły ziemi, powietrza i ognia.
Hałda pojawiła się w śląskim krajobrazie w określonym momencie i, przede wszystkim w minionym stuleciu, zdominowała go. Obecnie, zanikając z przestrzeni rzeczywistej, osadza się w wyobraźni Ślązaków. Staje się mitem, symbolem szczęśliwego dzieciństwa, beztroski, różnych młodzieńczych inicjacji. Pięknie pisze o niej Aleksander Nawarecki w Lajermanie: „Jeżeli góry i pagórki, jak chce wyobraźnia religijna, są tęsknotą i zrywem ziemi ku niebu, to jak rozumieć hałdę, która bierze się z pragnienia skierowanego w przeciwną stronę, w głąb ziemi? Im większe zapamiętanie kopaczy wyrywających skarby z dna wyrobiska, tym bardziej strzeliste kopce rosną wokół kopalni. (…) Jak rozrachować ekonomię tych wzrastających, ale też znikających resztek? Komu hołd składa hałda? Jak usłyszeć i pojąć wołanie zwałów? Czy to także jest pożądanie wzgórz wiekuistych?”.
Nieczynna hałda fascynuje botaników. „Skała płonna”, metale ciężkie, zasiarczenie – wszystko to nie są warunki sprzyjające odrodzeniu przyrody. A jednak: nieczynne hałdy pozostawione same sobie wkrótce się zazieleniają. Pojawia się roślinność pionierska, różne mchy, później trawy, a w końcu, nieśmiało, młode brzózki. Sporo też naniesionych z okolicznych ogródków samosiejek takich jak dziewanna.