Swietłana Aleksijewicz, Elfriede Jelinek, Herta Müller i Olga Tokarczuk w liście otwartym do Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego apelują o podjęcie wspólnych działań w celu zakończenia i pokojowego rozwiązania kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
Apel Noblistek ukazał się wczoraj na facebookowej stronie Olgi Tokarczuk. Podpisały go również inne laureatki Literackiej Nagrody Nobla.
Autorki Apelu opisują tragiczną sytuację na granicy Polski i Białorusi. Podkreślają, że osoby, które tkwią w pasie przygranicznym, są wykorzystywanie jako zakładnicy, doświadczają przemocy i są narażone na śmierć.
„W historii Europy zbyt często pozwalaliśmy sobie na niewiedzę. Zamykaliśmy oczy, zasłanialiśmy uszy. Milczeliśmy. Po doświadczeniach XX wieku wiemy, że istnieje wiedza niewygodna i męcząca” – przypominają noblistki.
Powołując się na tożsamość Unii Europejskiej, będącej, jak piszą, „ponadgraniczną wspólnotą moralną”, wzywają do respektowania fundamentalnych europejskich wartości i rozwiązanie kryzysu. Apelują o dopuszczenie w rejon przygraniczny organizacji humanitarnych, aktywistów i dziennikarzy.
„Czujemy się dziś boleśnie bezradni – wiedzieć znaczy być świadomym zła, które się dzieje. Za tą wiedzą powinno przyjść działanie” – podsumowują Apel Noblistek Aleksiejewicz, Jelinek, Müller i Tokarczuk.
Poniżej publikujemy treść ich listu:
List otwarty laureatek Literackiej Nagrody Nobla
Przewodniczący Rady Europejskiej
Charles Michel
Szef Parlamentu Europejskiego
David Sassoli
Parlamentarzyści Europejscy
Polski rząd wprowadził w pasie przygranicznym Polski i Białorusi stan wyjątkowy, na mocy którego nie dopuszcza się udzielania pomocy medycznej chorym i umierającym oraz uniemożliwia się dostęp mediom do rozgrywającej się tam tragedii. Jednak nawet te niepełne, szczątkowe informacje dają wgląd w ogrom klęski humanitarnej, jaka ma miejsce na granicy Unii Europejskiej: wiemy, że ludzie poddawani są tam bezlitosnej procedurze push-backu i skazani na wychłodzenie, głód i wycieńczenie w lasach i na bagnach.
Białoruskie biura podróży kontrolowane przez reżim Łukaszenki obiecują zrozpaczonym uchodźcom przedostanie się na teren UE za wysoką opłatą. Zwabionych tym sposobem do Mińska zawozi się następnie zorganizowanym transportem do lasu na granicę. Tam próbuje się przemocą wypchnąć ich do Polski, zaś polskie służby również przemocą zawracają ich do Białorusi. W najgorszych wypadkach kończy się to śmiercią. Niektórzy zmarli są nam znani z imienia, inni umierają bezimiennie.