Niedługo znów rozpocznie się gorączka przedświątecznych zakupów. Czy cała ta bieganina sprawia nam jeszcze przyjemność?
Odpowiem przewrotnie: wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś nagle zabrania nam przedświątecznych zakupów. Jestem prawie pewien, że taki zakaz znacząco unieszczęśliwiłby jeśli nie wszystkich, to większość z nas. Ten eksperyment myślowy pokazuje asymetrię w budowaniu doświadczenia przyjemności. Łatwo przyjemność osłabić lub zniwelować, dość trudno ją zbudować i utrzymać na właściwym, stabilnym poziomie. W tym roku zakupowa gorączka może być mniejsza z powodu coraz bardziej galopujących cen – z większą uwagą przyglądamy się w Polsce temu, ile i jak wydajemy. Jestem ciekaw, jak sytuacja ekonomiczna Polaków wpłynie na doświadczenia hedonistyczne.
Jakie prezenty sprawić bliskim, by dawały radość, a równocześnie nie napędzały tej kapitalistycznej gorączki? Czy to w ogóle możliwe?
Przede wszystkim warto się zastanowić, jak powstał zwyczaj obdarowywania. Wręczanie prezentów to element kultury konsumpcyjnej, która, jak każda inna kultura, składa się z rozmaitych nawyków, rytuałów, przekonań i symboli. Kultura konsumpcyjna czy w Azji, czy w Europie, czy w Ameryce wypiera tradycyjne symbole i rytuały, w ich miejsce wpisując nowe – tak dzieje się właśnie w przypadku świąt Bożego Narodzenia. Czy to dobrze, czy źle, to już osobny temat. Z powodu tych przemian poszukiwanie świątecznych podarunków stało się nawykiem współczesnego człowieka. Oczywiście pojawia się też cały szereg innych powodów: chcemy sprawić przyjemność bliskim, wydaje się nam, że inni tego oczekują, trochę byłoby łyso bez prezentów pod choinką… albo po prostu lubimy zakupy.
Z badań psychologicznych prowadzonych przez zespół Elizabeth Dunn wiemy o wielu ciekawych zależnościach między wydawaniem pieniędzy a naszym nastrojem i relacjami z bliskimi. Okazuje się, że rzeczy cieszą nas krócej niż doświadczenia, którymi ktoś nas obdaruje. Do rzeczy szybko się przyzwyczajamy, przestają być użyteczne, ładnie wyglądać. Doświadczenie natomiast buduje wspomnienia, o których opowiadamy innym, a więc nasza pamięć aktywnie je przetwarza, co sprawia, że stają się one czymś istotnym w naszym życiu. Badania zespołu Thomasa Gilovicha pokazały, że konsumenci znacznie dłużej cieszą się z kupionych doświadczeń, jak np. rejs statkiem, niż z zakupów materialnych o zbliżonej wartości pieniężnej.
Zawsze trafiony prezent, który nie napędza zakupowej gorączki? Książka. Proces lektury to doświadczenie, które możemy zapamiętać na długo.
Elementem czytania są też przecież praca nad sobą i konfrontacja swojego światopoglądu z innymi, co wymaga czasu i silnie angażuje nasz umysł. Kluczowe jest, by trafić tytułem w gust osoby obdarowanej.
Jako wielbicielka literatury muszę przyznać, że bardzo cieszy mnie ta propozycja. Czy wystarczy jedna książka?