Wojnę Rosji z Ukrainą przedstawiano w mediach, szczególnie na początku, gdy skala zbrodni nie była jeszcze tak porażająca, w sposób mocno spersonalizowany – jako wojnę Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim. Ten pierwszy zbudował wokół siebie mit autorytarnego macho ujeżdżającego niedźwiedzie w tajdze i pilotującego myśliwce. W stosunku do drugiego aż chciałoby się użyć anglojęzycznego określenia genderfluid: szybko w mediach społecznościowych pojawił się teledysk z jego udziałem, o którym Agata Araszkiewicz pisała w „Krytyce Politycznej” jako o „kampowej inscenizacji queer. Lateksowe kozaki, nagi tors, akcesoria w stylu BDSM i niesamowity taniec politycznego przywódcy Ukrainy w otoczeniu innych komików z grupy Kvartal 95 z jego poprzedniego życia zawodowego stały się ważnym symbolem konfliktu”.
Wydaje się, że definicje genderowe, w tym definicja męskości, to jedna z osi podziału cywilizacyjnego między (umownym) Zachodem i (umownym) Wschodem, między centrum i peryferiami, liberalizmem i autorytaryzmem. Ów konflikt nie przebiega z higieniczną precyzją geopolitycznej wyobraźni Samuela Huntingtona, gdyż w łonie społeczeństw, tak Wschodu / peryferii, jak i Zachodu / centrum, podział ten się reprodukuje: część mężczyzn utożsamia się z konserwatywnym patriarchatem, część zaś próbuje budować swoją męskość według zupełnie innych współrzędnych, kwestionując patriarchalne wartości i kody zachowań. Jednych uwodzi retrotopia (choć Zygmunt Bauman nie traktował tego pojęcia genderowo, oczywiste jest, że mężczyzn powrót do przeszłości, gdy ich dominacja była niekwestionowana, uwodzi bardziej niż kobiety i stąd, jak sądzę, może brać się podział polityczny młodych pokoleń „lewacko-liberalnych” Polek i „konserwatywno-prawicowych” Polaków). Inni zdają się materializować coś, co jeszcze niedawno uchodziło za utopię: męskość inkluzywną, empatyczną, partnerską, wrażliwą ekologicznie, dla której mizoginia i homofobia nie są już fundamentami tożsamości. Ta nowa męskość potrafi znakomicie (jak Zełenski) zironizować tradycyjne kody kulturowe: jedna z facebookowych grup wsparcia kobiet podczas strajku nosiła nazwę Radykalne Koguty Domowe – doprawdy nie mogę się oprzeć przywołaniu tej nazwy.
Patriarchalna męskość wydaje się odchodzić w przeszłość wraz z uproszczonym światem płciowego binaryzmu. Edwin Bendyk w swojej książce W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata ogłosił, że wśród różnych kresów i kryzysów nowoczesnego świata doświadczamy także kresu męskiej dominacji równego, co ważne, kresowi pewnej abstrakcji człowieka w ogóle: „Niewątpliwie ciekawym procesem będzie kulturowy proces demaskulinizacji figury człowieka (…). Wraz z końcem męskiej dominacji przestaje istnieć zarówno Bóg ojciec, jak i abstrakcyjny człowiek stworzony na podobieństwo owego Boga ojca”. Bendyk uznaje, że wraz z laicyzacją społeczeństw Zachodu nastąpiły „prywatyzacja” praw reprodukcyjnych i feminizacja procesu reprodukcji społecznej (oznaczająca, że mężczyźni utracili wyłączne władztwo nad instytucjami socjalizacji, takimi jak szkoła, Kościół czy wojsko) unicestwiające „głębokie” uzasadnienie męskiej dominacji, która jak każda formacja zbudowała mit swojej naturalizacji głoszący, jakoby była przedwieczna, bezwarunkowa, samouzasadniająca się. Historycy, antropologowie i kulturoznawcy wskazują niezbicie, że jest zjawiskiem historycznym i, by tak rzec, przygodnym.