Anne Carson, która jest znawczynią literatury klasycznej, wykorzystuje w Autobiografii czerwonego mityczną opowieść o Gerionie i Heraklesie opisaną przez Stezychora – greckiego poetę żyjącego na przełomie VII i VI w. p.n.e. Z jego Gerioneidy do czasów współczesnych przetrwały wyłącznie fragmenty, autorka wypełnia przerwy między nimi, dokonując montażu treści starożytnych i współczesnych. Historię o morderstwie przemienia w opowieść o młodzieńczym zakochaniu – bolesnym i pełnym upokorzenia, jednak w pewien sposób kształtującym tożsamość. Nie jest to tekst wyłącznie o miłości, jak sugerują recenzenci zainspirowani wydanym wcześniej w Polsce zbiorem esejów Kanadyjki Słodko-gorzki eros. Autobiografia czerwonego jest zdecydowanie czymś więcej niż poetyckim przełożeniem na język literatury tez z jej doktoratu dotyczącego natury pożądania i tęsknoty.
Czytaj także
Proza jak lustro
W mitologicznych przekazach Gerion występuje jako potwór posiadający czerwoną trzodę, Herakles zabija go i uprowadza jego stado w ramach jednej ze swoich 12 prac. U Carson potworność Geriona objawia się zewnętrznie w jego czerwonej skórze i skrzydłach, a wewnętrznie w nadwrażliwości i homoerotycznej inności bohatera. Upokarzany i samotny, całą swoją rozpaczliwą nadzieję koncentruje w pierwszej, nastoletniej miłości. Herakles jednak – bohater znacznie płytszy emocjonalnie i zadowolony z siebie – nie angażuje się w ich relację z taką powagą, czerpie fizyczną przyjemność, nie zakładając, że od trwałości tego związku ma zależeć jego życie. Tymczasem władza, którą ma nad Gerionem, kształtuje i pogłębia rozpacz oraz poczucie niższości u młodego chłopaka. Czerwień bohatera może zostać uznana za widzialny znak jego podatności na zranienie, ale również intensywności przeżywania świata. Gerion niewątpliwie jest inny, nie tylko w znaczeniu orientacji seksualnej, lecz przede wszystkim w bolesnej wrażliwości na wszelki rodzaj bodźców przychodzących ze świata. Tożsamość bohatera kształtuje się, a symboliczna podróż do wnętrza wulkanu zapewne może stać się początkiem zmiany, co symbolizuje scena konfrontacji z ogniem.
Świeżość projektu Carson nie ma jednak swojego źródła w fabule, która jest znana i powtarzalna, choć dla przeżywającej ją jednostki za każdym razem przecież dotkliwa. Sednem jest tutaj to, co wydarza się na poziomie metaliterackim – w metodach łączenia słów, w obrazowaniu szczegółów, zadawaniu pytań i pozostawianiu ich bez odpowiedzi. Napięcie, którym emanuje tekst Carson, wykracza daleko poza prostą historię miłosną. Uderza intensywnością niemożliwego pragnienia, upłynnia tożsamość tekstu i bohaterów, rozpikselowuje spojrzenie. W dużym stopniu staje się traktatem o metodach patrzenia. Widzenie jest tutaj substancjalne, ma swoją gęstość i zmysłowość, a odległość jest kluczem do podgrzewania i schładzania (nie tylko) erotycznego napięcia. Metaforę wycinania z rzeczywistości, jakim jest kadrowanie, czas naświetlania, zbliżanie się i oddalanie od obiektu, stanowi tutaj fotografia analogowa, którą zajmuje się Gerion. Podobnie zresztą narrator posługuje się kadrami – przedstawia nasycony emocjonalnie obraz, zamiast nazywać uczucia. Jeśli, jak mówi Gerionowi Herakles: „Fotografia jest tylko wiązką światła uderzającą o płytkę”, to literatura stanowi wiązkę emocji uderzającą w słowa, pozwalającą im rozbijać utarte schematy i montować się w nieskończoną łączliwość. Według Carson Stezychor był tym, który uwolnił przymiotniki ze sztywnych ram porównań homeryckich, sama poetka natomiast uwalnia całe frazy – rozmontowując ich zwyczajność i piętrząc w nich sensy poprzez nieoczywiste montaże. Znaczenia warstwią się, Autobiografia czerwonego jest tekstem do lektury wielokrotnej, trzeba go interpretować dalej, nie ustając.