Reportaż Aleksandra Gurgula skrupulatnie wylicza wszystkie bolączki „Las Vegas Podhala”. Pod Tatrami królują patodeweloperka i samowola budowlana przyprawione pstrokatymi i kiczowatymi billboardami, dla górali najważniejsze są dutki, a patriarchat ma się bardzo dobrze. Tak właśnie wygląda stereotypowa pocztówka z Zakopanego.
Czytaj także
Ciało to ja
Mikroreportaże Gurgula rejestrują ciemną stronę Podhala, zawierają wiele detali i ciekawych historii, jak np. opowieść o próbie przywrócenia do życia neonowego napisu „Zakopane” przy budynku dworca, którego historia jest naprawdę pasjonująca. Jednak za dużo w nich wyższościowego tonu, a za mało refleksji o tym, skąd właściwie biorą się takie, a nie inne postawy ludzi. Wybierane przez autora przykłady w większości są pejoratywne i tylko czasem pojawia się przebłysk: postać, która próbuje ratować podupadające zabytki architektury, czy niemal wypalony aktywista. A przecież nie jest to całkowity obraz góralskiej, jakże barwnej, rzeczywistości. Również wiele istotnych wątków aż prosi się o kontynuację, jak np. kwestia znęcania się nad zwierzętami. Do podtytułu „Wszystko na sprzedaż” nie pasuje rozdział o przemocy domowej w tym regionie, który ma za zadanie tylko pogłębić obraz podhalańskiej patologii.
Szkoda, że reportaże o Polsce to zazwyczaj enumeracja naszych przywar i kompleksów. Mimo wszystko warto przeczytać Podhale, aby zastanowić się nad konsekwencjami masowej turystyki. Bez sprawnego zarządzania szkodzi ona i turystom, i mieszkańcom.
Aleksander Gurgul Podhale. Wszystko na sprzedaż Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022, s. 224