Jezus przełamywał patriarchalne wzorce swoich czasów, otaczał się zarówno uczniami, jak uczennicami i nie można posądzać go o mizoginię cechującą niektórych jego wyznawców (zwłaszcza tych późniejszych). Łatwo jednak zrozumieć, dlaczego musiał przyjąć męskie ciało i prowadzić swoją publiczną działalność jako mężczyzna. Można by żartobliwie podsumować to w ten sposób: nawet Bóg musiał podporządkować się obowiązującym wówczas normom kulturowym, społecznym, religijnym i politycznym. A czy dziś mogłoby być inaczej?
Z tego, że Bóg wcielił się w mężczyznę, uczniowie Jezusa, teologowie późniejszych epok wyciągali daleko idące wnioski. Dziś żywo dyskutowana jest kwestia kapłaństwa kobiet. Niedawno synod Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce dopuścił ordynację kobiet na księży. Decyzję synodu poprzedzały lata pracy i trudnych rozmów, aby zbudować w Kościele konsensus. Znam osobiście dwie z dziewięciu kobiet, które na początku roku zostały ordynowane i dziś pracują już jako księża. To odważne i oddane swojej pracy osoby! Również wśród postulatów niemieckiej Drogi Synodalnej kwestie feministyczne zajmują kluczowe miejsce. To zresztą jest główną przyczyną napięć w gronie niemieckich biskupów, z których część otwarcie wspiera dopuszczenie kobiet do święceń kapłańskich.
Ważniejszym, bo bardziej dramatycznym w skutkach, wnioskiem było uznanie kobiet za osoby gorsze od mężczyzn. Zaczyna się to już od życia płodowego, ponieważ, jak argumentowali w przeszłości teolodzy, w płód żeński dusza wstępuje później niż w męski. Chrześcijańska teologia nakładała na kobiety większą odpowiedzialność za grzech pierworodny i jego skutki. Przyczyniła się również do głębokiej stereotypizacji kobiecości i przypisania nam cech kulturowo niższych niż mężczyznom. Niektórzy badacze i badaczki porównują ten proces do budowania antyjudaistycznej teologii. A w procesach czarownic widzą podobieństwa do inspirowanych religijnie pogromów Żydów. Procesy wymierzone były – dzięki współczesnym badaniom można to tak określić – przede wszystkim w kobiety niezależne (często również w sensie dosłownym, niepodlegające ochronie mężczyzny – ojca, brata, męża), wychodzące poza ramy norm obowiązujących w kulturze XV–XVII w.
Co chrześcijaństwo może dziś uczynić na rzecz przepracowania tych wielowiekowych uprzedzeń? W jaki sposób może uczestniczyć w budowie kultury równości, godności i szacunku bez względu na płeć? Jak może przeciwdziałać przemocy wobec kobiet? Jak inspirować dialog z islamem, aby wspierać muzułmanki w walce o ich prawa? Niejednokrotnie pisaliśmy na łamach miesięcznika o tym, że młodzi ludzie w Polsce są dziś najszybciej na świecie sekularyzującą się grupą. Wśród tych osób są młode dziewczyny niechcące godzić się na przypisywane im przez mężczyzn role, o których słyszą na lekcjach religii czy w Kościele. Jeżeli chrześcijaństwo nie stanie się religią dla kobiet, nie przepracuje trudnych doświadczeń, w przyszłości może stać się religią bez kobiet.