fbpx
William MacAskill, lider longtermistów, fot. Matt Crockett
Kacper Kowalczyk styczeń 2023

Longtermizm, czyli pojutrze ludzkości

Longtermizm głosi, że powinniśmy już dziś zatroszczyć się o ludzi, którzy przyjdą na świat za setki, tysiące, a nawet miliony lat. Od dawna żaden ruch filozoficzny nie wzbudził tak dużych kontrowersji

Artykuł z numeru

Filozofowie Doliny Krzemowej i przyszłość ludzkości

Czytaj także

z Nickiem Bostromem rozmawia Kacper Kowalczyk

Człowiek, gatunek międzyplanetarny

z Jackiem Dukajem rozmawia Karol Kleczka

Na pokładzie statku „Przyszłość”

Ludzkość może mieć przed sobą ogromną przyszłość. Człowiek pojawił się na Ziemi co najmniej 200 tys. lat temu. Typowy gatunek ssaka żyje mniej więcej milion lat. Homo sapiens może więc mieć przed sobą jeszcze 800 tys. lat. Jak pisze australijski filozof Toby Ord, w skali jednego ludzkiego życia ludzkość miałaby teraz mniej więcej 16 lat, a zatem byłaby „wystarczająco dorosła, żeby się czymś wykazać albo żeby wpakować się w poważne tarapaty”. Burzliwy XX w. to w tym porównaniu zaledwie trzy dni.

Człowiek nie jest jednak typowym ssakiem. Ma język, narzędzia, zamieszkuje wszystkie kontynenty. Ludzkość mogłaby więc przetrwać kolejny miliard lat, do momentu kiedy rosnące Słońce wyjałowi Ziemię. Dla porównania, pisze Ord, szacuje się, że niektóre typy morskich gąbek są już z nami pół miliarda lat. A jeśli ludzie – albo ich ewolucyjna spuścizna – staną się kiedyś gatunkiem międzygwiezdnym, to mogliby przetrwać kolejne 100 bln lat, do czasu kiedy zgasną ostatnie gwiazdy. Jak pisze kolega Orda szkocki filozof William MacAskill, na każdego człowieka żyjącego dzisiaj może przypadać tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy ludzi przyszłych. Istnieje też oczywiście ryzyko, że XXI w. jest naszym ostatnim.

Ta niecodzienna perspektywa stanowi punkt wyjścia longtermizmu (lub, inaczej, długoperspektywizmu), nowego ruchu społeczno-filozoficznego, który głosi, że kluczowym zadaniem naszych czasów jest pozytywny wpływ na przyszłość ludzkości, przy czym chodzi o przyszłość ekstremalnie długofalową: o  kolejne tysiące, miliony, może nawet miliardy lat. Do obecnej fali longtermizmu można zaliczyć oprócz wspomnianych MacAskilla i Orda również Nicka Bostroma, dyrektora Future of Humanity Institute, który zatrudnia Orda, i Hilary Greaves, do niedawna szefową Global Priorities Institute, gdzie z kolei pracuje MacAskill. Obie instytucje są częścią Uniwersytetu Oksfordzkiego. Dodajmy od razu, że longtermizm nie jest jedynie poglądem garstki akademików. Ruch staje się coraz głośniejszy: zyskuje finansowe wsparcie w Dolinie Krzemowej, duże materiały poświęciły mu ostatnio „Time”, „The Economist”, „The New York Times” i „New Yorker”, a jednym z jego najbardziej znanych sympatyków stał się niedawno Elon Musk.

Longtermizm i efektywny altruizm

Elementów longtermizmu można doszukiwać się już dawniej, np. w tradycji Irokezów, którzy podtrzymują „zasadę siódmego pokolenia”: zawsze bierz pod uwagę skutki swojej decyzji na siódme pokolenie do przodu. (Chociaż siedem pokoleń to krótki horyzont czasowy dla oksfordzkich longtermistów). Polski czytelnik mógł z kolei zetknąć się z podobnymi tematami w pismach niemieckiego filozofa Hansa Jonasa na temat etyki odpowiedzialności.

Dzisiejszy longtermizm wyrasta w dużej mierze z ruchu efektywnego altruizmu, który „używa faktów i logiki, żeby dowiedzieć się, jak najlepiej pomóc innym i wprowadzać tę wiedzę w życie”. MacAskill i Ord to jego współzałożyciele. Inspiracją dla ruchu pozostaje także Peter Singer, australijski filozof, autor ważnego artykułu Famine, Affluence and Morality (Głód, zamożność i moralność) z 1972 r. o moralnych obowiązkach bogatych w świecie biedy. Istotną częścią efektywnego altruizmu jest charytatywne rzeczoznawstwo: porównywanie skuteczności różnych organizacji charytatywnych. Efektywni altruiści oceniają każdy problem pod względem skali, zaniedbania i trudności: ilu ludzi dotyczy?, jak dużo poświęca mu się teraz środków?, jak ciężko będzie go rozwiązać? Im problem większy, bardziej zaniedbany i łatwiejszy, tym lepszy jako cel dla efektywnych altruistów. Przez lata wielu efektywnych altruistów wspierało zatem pomoc dla ludzi skrajnie ubogich, których pozostają na świecie setki milionów – np. poprzez organizację GiveDirectly, która nasze pieniądze bezpośrednio przeleje na konta ubogich rodzin w Kenii i Ugandzie – czy też walkę z malarią, która rocznie zabija ok. 600 tys. ludzi – m.in. poprzez Against Malaria Foundation, zajmującą się zakupem i dystrybucją owadobójczych siatek na łóżka.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się