24 lutego minie rok od wszczęcia przez Rosję krwawej inwazji na Ukrainę. Zgodnie z planami Moskwy miała ona zakończyć się szybkim podporządkowaniem Kijowa i zwycięstwem, które doprowadziłoby do konsolidacji społeczeństwa rosyjskiego wokół Władimira Putina. Kreml pragnął powtórzyć efekt, który osiągnął w 2014 r. dzięki aneksji Krymu, gdy społeczeństwo ogarnęła patriotyczna euforia. Mimo ewidentnego braku wygranej, którą obiecywała propaganda, wśród Rosjan nie widać obecnie klarownych symptomów erozji poparcia dla Kremla. Przeciwnie – sondaże wskazują na wysoki poziom aprobaty dla działań władz i wojny, Rosjanie nie protestują i nie dezerterują masowo z armii. Nawet decyzja o rozpoczęciu tzw. częściowej mobilizacji, która w pierwszych dniach od jej ogłoszenia wywołała w Rosji popłoch i falę emigracji, nie doprowadziła do trwałego i widocznego wzrostu niezadowolenia. Co więcej, mimo że ludzie zaczęli już odczuwać skutki zachodnich sankcji, w tym rosnące ceny kluczowych produktów i deficyt towarów, nic nie wskazuje na to, by w najbliższych miesiącach mogło dojść do masowych protestów na tle ekonomicznym. Reakcja na wojnę potwierdziła wcześniej formułowane charakterystyki rosyjskiego społeczeństwa, które jest konglomeratem różnych grup niezdolnych do kolektywnych działań, gdzie dominują bierność i koniunkturalizm, wysoka zdolność do adaptacji do niekorzystnych warunków. Część Rosjan opuściła kraj, inni całkowicie wycofali się z życia publicznego, w strachu czekając na koniec wojny, kolejni pragmatycznie próbują wyciągnąć korzyści z wojny, postrzegając ją jako szansę na poprawę swego bytu. Na ich tle dobrze widoczni są aktywni zwolennicy Putina i wojny, domagający się sukcesów na froncie i powtórzenia wielkiego zwycięstwa z 1945 r. Ci tzw. patrioci stanowią co prawda ułamek społeczeństwa, ale to ich poparcie i aktywność Kreml wykorzystuje, by uzasadniać agresywną politykę.
Siła kremlowskiej propagandy
Kluczowym czynnikiem kształtującym opinię publiczną w Rosji i postawy wobec wojny są państwowe media, zwłaszcza kontrolowana przez Kreml telewizja publiczna. Stanowi ona podstawowe źródło informacji dla ponad 60% mieszkańców Rosji, przede wszystkim osób spoza wielkich miast oraz starszych grup społecznych. Ogromny wpływ na poglądy Rosjan mają kanały telewizyjne. Rossija 1 i Rossija 24 należące do państwowego holdingu WGTRK, rządowy Kanał Pierwszy oraz NTV należący do spółki Gazprom Media. Jeszcze przed rozpoczęciem inwazji rosyjska telewizja przygotowywała grunt społeczny pod atak na sąsiednie państwo, budując negatywny obraz Ukrainy i generując poczucie zagrożenia. Między innymi przekonywano, że rosyjskojęzyczna ludność w Donbasie doświadcza ludobójstwa ze strony Ukraińców, a obowiązkiem państwa rosyjskiego jest obrona „braci”. Przekonywano, że Kijów znajduje się pod wpływem wrogiego wobec Rosji Zachodu, który dąży do zniszczenia Moskwy i próbuje wciągnąć ją w wojnę. Już po ataku ramówkę głównych kanałów zmodyfikowano, wydłużając czas trwania programów informacyjnych i publicystycznych oraz rezygnując z treści rozrywkowych, a wojna w Ukrainie stała się głównym omawianym tematem. Wszystko po to, by zalać Rosjan odpowiednim przekazem, i przekonać ich do wersji wydarzeń Kremla.