Na pierwszy rzut oka łączy te książki bardzo wiele: motyw roślinny na okładkach (w obu przypadkach paprocie!) ze złowrogą czerwienią w tle, białe liternictwo i adnotacja dotycząca wyróżnień autorów. Zadziwienie Richarda Powersa zostało w 2021 r. nominowane do Nagrody Bookera, a powieść Ja śpiewam, a góry tańczą katalońskiej autorki Irene Soli zdobyła Europejską Nagrodę Literacką rok wcześniej. Zbieżność w czasie polskich tłumaczeń (z angielskiego Dorota Konowracka-Sawa, a z katalońskiego Barbara Bardadyn) to z pewnością kwestia przypadku. Najistotniejszym jednak punktem styku obu książek jest temat: wadzenie się ze światem przyrody.
Rzeczywistość, którą buduje Powers w Zadziwieniu, poszła o pół kroku dalej względem roku 2023 – istniejące technologie są bardziej zaawansowane, a konsekwencje katastrofy klimatycznej drastycznie wpływają na codzienność zwykłych mieszkańców planety Ziemia. Nie jest to jednak odległa przyszłość – kłopoty bohaterów wydają się bardzo realne, nie dystansuje ich od czytelnika / czytelniczki żadna futurologiczna wizja. Pewien astrobiolog, Theo, właśnie stracił żonę – aktywistkę ekologiczną, która – co aż nadto wymowne – zginęła w wypadku samochodowym, prawdopodobnie chcąc uniknąć zderzenia z oposem. Odtąd mężczyzna sam wychowuje dziewięcioletniego syna, Robina, chłopca najpewniej nieneurotypowego, o ogromnej wrażliwości, ale także inteligencji i zdolnościach. Robin doskonale radzi sobie z przyswajaniem biologii, fizyki czy z malowaniem, nie ma natomiast najlepszego kontaktu z rówieśnikami i własną złością. Jego ojciec, niechętny rozwiązaniom farmakologicznym, pod presją szkoły i opieki społecznej szuka dla chłopca pomocy w najnowszych dokonaniach nauki. Szansą okazuje się terapia metodą neurofeedbacku – dzięki niej Robin zdobywa nowe umiejętności emocjonalne na podstawie zapisów reakcji neurologicznych zebranych od innych pacjentów. Trenuje swój mózg w wyciszeniu i koncentracji. Aby mógł poradzić sobie z raniącą go na wiele sposobów rzeczywistością, brakuje mu jednak zdolności do ekstazy – tego nauczy się na podstawie nagrania sprzed lat obrazu funkcjonowania mózgu jego zmarłej mamy.
Powers opisuje troskę ojca o dziecko, które nie może poradzić sobie ze stratą najbliższej osoby, ale przede wszystkim stratą umierającego na jego oczach świata.
W Zadziwieniu przeważa kameralna narracja skupiona na dynamice rodzicielskiej relacji. Ojciec nie potrafi uargumentować braku reakcji ze strony dorosłych, wspiera więc syna w jego dziecięcych próbach ratowania ukochanej przyrody. Jednocześnie obserwuje, jak po początkowych pozytywnych rezultatach eksperymentalnej terapii Robin staje się pionkiem w grze z jednej strony kapitalistycznej – gdy chodzi o pozyskiwanie sponsorów neurofeedbacku, z drugiej strony politycznej – gdy terapia zostaje zakazana z powodu zaangażowania ekologicznego chłopca. „Nie istniało miejsce dziwniejsze niż to tutaj” – myśli w pewnym momencie Theo, specjalista od poszukiwań nowych planet.