Wracając z kina wyświetlającego Krzyk 6, Szybkich i wściekłych 10, czwartą odsłonę Johna Wicka, mogliśmy usłyszeć, że HBO postanowiło zekranizować ponownie wszystkie tomy Harry’ego Pottera, tym razem – jako serial.
Nasza kultura popularna – a szerzej: nasza wyobraźnia – wydaje się zataczać kręgi, powielając te same, bezpieczne, sprzedawalne treści, obawiając się nowych narracji, które mogłyby pozwolić nam spojrzeć na świat wokół nas w innym świetle.
Nużące? Może, ale potrzebujemy przecież odrobiny rozrywki i eskapizmu, oddechu od przytłaczającej rzeczywistości, w której kryzys goni kryzys, ekolodzy wróżą w swoich raportach kolejne katastrofy, a hipoteka wisi nad głową.
Zapomnieliśmy już o nadziei na lepsze jutro – nie liczymy na wielkie zmiany, chcemy tylko odpocząć. Świat jest zbyt depresyjny.
I nie zauważamy, jak kultura, którą się karmimy, stała się trucizną utrzymującą nas w depresji i niemocy.
Popkultura nie daje nadziei
Popkultura wytycza koleiny poznawcze, w które wpadają widzowie i czytelnicy. Kolejne superprodukcje kinowe, gry i książki oferują nam wizje przyszłości jeszcze bardziej zindywidualizowanej, samotnej, zglobalizowanej, a tym samym poddanej wolnemu rynkowi. W cyberpunkowych kliszach (jak nasz rodzimy Cyberpunk 2077) oglądamy bohaterów bezskutecznie buntujących się przeciwko systemowi, którego nie mogą
zmienić. Opowieści postapokaliptyczne wpajają nam zaś przekonanie o nieuchronności nadchodzącej zagłady, proponując jedynie różne jej formy – czy to biologiczne (serial The Last of Us) czy militarno-nuklearne (gry Fallout, seria książkowa Metro 2033 Dmitrija Głuchowskiego).
Chłoniemy tę kulturę, czując, że nadchodzi zagłada – czy to w postaci katastrofy klimatycznej, nieuniknionych wojen czy pandemii, coraz częstszych i o wiele groźniejszych niż ta ostatnia…
Jednak nawet w nierealnych światach superbohaterów walka nie toczy się o odzyskanie nadziei, lecz o zachowanie neoliberalnego status quo – bo każda zmiana jest groźna. Ikona wynalazcy, Iron Man, reprezentuje amerykański przemysł zbrojeniowy, występujący w imieniu afrykańskiej Wakandy T’Challa jest despotycznym liderem, a każdy oddolny ruch społeczny walczący o prawa mniejszości i prześladowanych to materiał na nowego przeciwnika bohaterów.
Jak pisał Mark Fisher w Realizmie kapitalistycznym, łatwiejsze stało się wyobrażenie sobie końca świata niż końca kapitalizmu. Nic więc dziwnego, że propozycje zmian sprowadzają się głównie do reakcyjnych działań, przyklejania kolejnych plastrów na otwarcie krwawiącą rzeczywistość.
Czego nie potrafimy zauważyć
Kryzys wyobraźni nie oznacza jednak, że świat już obecnie jest tak zły i beznadziejny, jak przedstawiają to nasze fikcje. Wokół nas dzieje się bardzo dużo dobra, spotykamy się ze zdrowymi społecznościami i wielkimi projektami, które dają nadzieję.