Babka Róża choruje na nieuleczalny nowotwór, więc do wsi Maj przyjeżdżają narratorka i jej partnerka (siostra?) Ann, by towarzyszyć starszej kobiecie w powolnym umieraniu. Między bohaterkami wytwarza się silna więź, w kobiecym kręgu oswajają raka, podporządkowując się wyznaczanym przez niego zasadom. Obok nich jest dziadek, „który unika choroby babki, dla którego ceremonie wokół choroby są obce”. Czworo bohaterów funkcjonuje w mikrokosmosie, gdzie pozornie dzieje się niewiele, gdzie każdy ma przypisaną rolę w spektaklu nazwanym umieraniem.
Najwięcej wydarza się w języku – niezwykle rytmicznym, czerpiącym wiele z poezji i przetwarzającym liczne motywy z wcześniejszej twórczości autorki, a także w relacjach: nie tylko tych międzyludzkich, ale też między człowiekiem a światem przyrody. W przestrzeni domu funkcjonują kot Klakier i pies Dunaj, są rośliny, które babka przynosi do pokoju, by być bliżej życia. W tle jednak wydarza się mała apokalipsa – natura mści się za to, co się dzieje w pobliskiej ubojni: osuwa się ziemia, w potoku można znaleźć kości zwierząt, a pszczoły opuszczają swe ule. Lebda nie idealizuje sielskiej natury, lecz ujawnia także jej mroczną, dziką i pierwotną stronę. Pokazuje, jak życie nieustannie splata się ze śmiercią, narodziny z gniciem i rozkładem.
Choroba jawi się jako największe błogosławieństwo – umacnia więzi, rodzi czułość i wrażliwość, i jednocześnie przekleństwo: ogranicza przestrzeń, zabiera intymność, nie pozwala myśleć o niczym innym. Lebda doskonale potrafi rozpisać te sprzeczności. Opowiadanie o umieraniu staje się zarazem oswajaniem utraty i hymnem o tym, co nadal żyje.
Małgorzata Lebda
Wydawnictwo Znak, Kraków 2023, s. 304