fbpx
Pirat, fascynujący buntownik. Johnny Depp jako kapitan Jack Sparrow / Archives du 7e Art / BE&W
Pirat, fascynujący buntownik. Johnny Depp jako kapitan Jack Sparrow / Archives du 7e Art / BE&W
Magdalena Czubaszek styczeń 2024

Piracka utopia

Piraci jako pierwsi wdrażali idee samorządności. Budowali państwa oparte na głosowaniach, którymi nie raz rządziły kobiety. Pomysły te powstały w izolacji od głównego nurtu politycznego i nie zaistniałyby bez wolności, jaką daje morze.

Artykuł z numeru

Daj chłopaka, takiego chłopaka

Czytaj także

David Graeber (fot. Guido van Nispen from amsterdam, the netherlands, CC BY 2.0 / Wikimedia Commons)

Michał Zabdyr-Jamróz

Anarchistyczna historia ludzkości

z Davidem Wengrowem rozmawia Michał Jędrzejek, Karol Kleczka

Potrzeba wyobraźni, aby zrozumieć przeszłość

Już sam widok czarnej flagi albo skrzyni pełnej skarbów uruchamia pirackie imaginarium. Zamieszkuje je postać podejrzana, trochę na marginesie, a bardziej niż trochę przez popkulturę ugłaskana. Obrazy przychodzą same: podchmielony Jack Sparrow z kreskami na linii wodnej oka, Długi John Silver z zieloną arą na ramieniu i złowrogi Hook nienawidzący dzieci, a w szczególności Piotrusia Pana. Są i znane z wieczorynki Podróże Kapitana Klipera czy Kapitan Nemo Juliusza Verne’a, znany także pod polskim rodowodem i kojarzony z ejtisowymi syntezatorami. Jednak stereotypowy pirat prędzej użyłby klawikordu do zaśpiewania Twojej Lorelei. Na tawerniane koncerty zabierałby prócz muszkietu dobrze naostrzony kordelas. W trakcie gry widownia obserwowałaby jego upierścienione dłonie i bicepsy pełne prochowych tatuaży, ten ryczałby rytmicznie: „Arrr!”, kładąc na zdarte gardło balsam z grogu.

W tym imaginarium nie ma pirata, który zdobiony galeon zamienił na kuter z psującym się silnikiem. Który ma czarną skórę, a zamiast szabelki dzierży granatnik. Który łupi wycieczkowce i kontenerowce. Tego pirata, któremu odebrano możliwość pracy w roli rybaka, likwidują snajperzy z oddziału Navy SEALs. Jest 2009 r., wszystko dzieje się w odległości 240 mil morskich od północno-wschodniego brzegu Afryki. To pierwszy raz od ponad 200 lat, gdy amerykański statek porywają piraci. Ta historia zostanie zaadaptowana na film. W rolę osaczonego kapitana z kontenerowca „Maersk Alabama” wcieli się Tom Hanks. Produkcja Kapitana Phillipsa zobrazuje konflikt Zachodu z piratami somalijskimi, którym wcześniej odebrano możliwość utrzymywania się z ryb.

Pierwszego pirata, tego z klawikordem i papugą na ramieniu, lubimy. Ten drugi nas przeraża, choć jego praca jest często jedyną szansą na przeżycie całych wiosek.

Obydwaj wzięli się z podobnej utopii. Piraci to ludzie, którzy stanęli na skraju; należący do społeczeństw doprowadzonych do ostateczności. Które na przemoc odpowiadają przemocą, bo dla nich, postawionych pod murem, liczy się już tylko wolność, godność osobista i zarobienie za wszelką cenę. Tymczasem w powszechnym obiegu piraci to raczej ich przyjazne karykatury. Słodkie Robin Hoody, nie brutalni złodzieje. Królowie kolonii, nie scammerzy. Popkultura wchłonęła taki wizerunek z jakiegoś konkretnego powodu, a historie o piratach fascynowały od wieków. Niektórzy naukowcy sądzą nawet, że to one zainspirowały rewolucję francuską i amerykańską. Pomogły przetrwać amerykańskim koloniom i zaprowadzić demokrację. „Czarnobrody” (Edward Teach), zdaniem Jasona Acosty z University of Florida, powinien być traktowany dziś tak samo jak Benjamin Franklin – jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Pirackie, transhistoryczne legendy przetrwały i mają moc, ponieważ ucieleśniają wizję ludzkiej wolności. Pod koniec XVII w. były też alternatywą dla myśli, które powstawały na salonach. Piraci mogli rozjaśniać świadomość, wytyczać nowe ścieżki. Bo w pirackich opowieściach zapisano nie tylko przygody, ale też wizję przyszłości. Oświecenie to epoka intelektualnej syntezy Anglii i Francji, by utrzymać własne państwa w obliczu zmian. Zmian, które zapoczątkowały chwilę wcześniej Wielkie Odkrycia i które z europejskich państw zrobiły imperialne mocarstwa panujące na całym globie. Do tego był potrzebny nowy koncept i nowy ład polityczny. Dlatego to, co piraci zbudowali na Madagaskarze pod koniec XVII w., było na ustach całej Europy. O konsekwencjach pirackiej utopii na małej, odizolowanej od Starego Kontynentu wyspie pisze antropolog David Graeber. Jego eksperyment myślowy można odnaleźć w nieprzetłumaczonej na język polski książce Pirate Enlightenment, or the Real Libertalia (Pirackie Oświecenie lub prawdziwa Libertalia).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się