fbpx
Olga Drenda wrzesień 2012

Ratowniczka. O walce ze śmiercią w fotografii Zofii Rydet

Gliwicka Czytelnia Sztuki przypomniała Zapis socjologiczny, dzieło życia Zofii Rydet. Na ścianach sali w podziemiu Willi Caro zgromadzono mnogość obrazów z wnętrza chat, domków, familoków. Podhale, Śląsk, Lubelszczyzna; drewno i glina, pobielone krzywe ściany, tkaniny i wzory. Wśród stareńkich sprzętów wiekowi mieszkańcy. Z mrowia obrazów wyłania się jeden wspólny: dom polski, którego dni dobiegają końca.

Artykuł z numeru

Jak przekłady zmieniają Biblię?

Jak przekłady zmieniają Biblię?

Domy bohaterów Zapisu… są ubogie – a jednak uderza w nich nagromadzenie, to, jak często w małej przestrzeni mieszczą się wszystkie niezbędne sprzęty, jak często jeden kadr obejmuje wszystkie rzeczy kluczowe. Łóżko, sznurek prania, wiadra, obite emaliowane naczynia, piec. Nad nimi obrazy świętych, makatki; „Boże, błogosław tej rodzinie” i „Dzień dobry”, ale i niespodziewane skrawki wielkiego świata – bracia Kennedy, pamiątki z Australii, portret Adriano Celentano. To pomieszczenia, w których wszystko jest ważne. Pod ścianą zazwyczaj krzesło czy kanapa, tam – usadowieni gospodarze w solennych pozach, o poważnych twarzach. Rydet surowo zabraniała się uśmiechać, stroić min – fotografowanie było dla niej czynem doniosłym. „To nie jest byle jakie zdjęcie, zatrzymuje twoją jaźń”, wyjaśniała Rydet w krótkim filmie Andrzeja Różyckiego, Nieskończoność dalekich dróg z 1989 r. Większość tę wymaganą powagę zachowuje, lecz niektórym bohaterom Zapisu udaje się przemycić łagodny uśmiech, jak staruszce maleńkiej jak lalka, przyłapanej na robieniu powideł. Co poniektórzy tulą dzieci lub koty; pojedynczy mężczyźni zostają sportretowani w łóżkach, z których nie zdążyli się podnieść. Jeden z nich, o pamiętnej twarzy mędrca, pojawia się na wystawie dwa razy. Na jednym ze zdjęć przeciera oczy, na drugim już śpi.

Dom, czyli świat

Wielkim bohaterem fotografii Zofii Rydet jest człowiek, ale człowiek opowiedziany przez przestrzeń, którą zamieszkuje i przez wypełniające ją rzeczy. „[Zapis] ma pokazać wiernie człowieka w jego codziennym otoczeniu, wśród jakby tej otoczki, która z jednej strony staje się dekoracją jego bezpośredniego otoczenia – wnętrza – ale która także pokazuje jego psychikę, mówi czasem więcej niż on sam”, tłumaczyła artystka. A zatem dom, czyli świat. Zapis zawiera serię zdjęć kobiet stojących na progu domu. Strzeżony przez gospodynie próg jest miejscem silnie symbolicznym, punktem przejścia. Należy do czytelnych kategorii, rudymentów organizacji świata, które przewijają się wyraźnie w całej twórczości Zofii Rydet. To symboliczne progi w cyklu życia ludzkiego: dorastanie (Mały człowiek) i starość (Czas przemijania), drogi i znaki jako przejrzysta metafora (Nieskończoność dalekich dróg).

Dzięki swojej naturze organizatora-archiwisty i niezłomnej dążności do porządku w świecie, Zofia Rydet jawi się jako ratowniczka i kustoszka. Dotyczy to Zapisu, ale i innych cyklów – opowieści o godnym zmierzchu życia Czas przemijania, czy kontynuacji Zapisu: Sanderowskich Zawodów i Zwykłego człowieka. O swojej pracy artystka mówiła jako o „balsamowaniu czasu”, wyjaśniała, że jej zadaniem jest przedłużanie życia portretowanym i ich świata. „Tylko fotografia ma możność pokonania widma śmierci i to jest moja nieustająca walka ze śmiercią i przemijaniem”, wyjaśniała. W swojej dokumentacji zwykłego, skromnego, nieważnego, w swoim dążeniu do nadania temu światu należytej doniosłości jest uparta i nieubłagana. Krzysztof Jurecki pisze, że przypominając o powadze chwili w fotografii, Rydet przywoływała tradycję nie tylko Augusta Sandera i słynnych portretów z czasów Wielkiego Kryzysu, wykonanych na zlecenie Farm Security Administration, ale również fotografów zakładowych. Odwoływała się do tradycji, w której wykonanie portretu było wydarzeniem wymagającym należnej oprawy, aktem przechodzenia do historii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się