Co najchętniej Pani czyta?
Prozę. Od zawsze i na zawsze. Powieści. Doceniam dramat i poezję, uważam, że są dużo trudniejszymi formami, i chętnie po nie sięgam, ale sercem zawsze z prozą. Jestem jedną z tych osób, którym czytanie powieści zmieniło życie.
Czego nie wiedziała Pani o sobie 10 lat temu?
Czasem wydaje mi się, że niczego. Nie wiedziałam, że nie muszę być zawsze wesoła. Nie wiedziałam, że polubię nie wiedzieć. Nie wiedziałam, że mogę prosić o pomoc.
Gdybym nie była tym, kim jestem, byłabym?
To chciałabym prowadzić w radio własną audycję o muzyce soul. Albo być wykładowczynią. Myślę, że w obu tych rzeczach byłabym dobra.
Jacy są bohaterowie Pani życia codziennego?
Osoby aktywistyczne, osoby pracujące w sektorze NGO. Często toczą moje bitwy, biorą na siebie niechęć, często nawet nienawiść i walczą o tzw. lepszy świat. Wykonują mrówczą pracę, której często nie widać, a która prowadzi do realnych zmian.
Którego autora / autorkę chciałaby Pani przywrócić do życia, by opisał / opisała współczesność?
Z polskich autorów: Gombrowicza. Jestem szalenie ciekawa, jaki dzisiaj byłby jego stosunek do polskości. Z zagranicznych Tove Ditlevsen, ciekawiłoby mnie jej pisanie dzisiaj: o klasie, o byciu kobietą. Jak swoją prozą przenicowałaby dzisiejsze napięcie między tym, co prywatne, i tym, co publiczne. I jeszcze Szekspira, jednego z najważniejszych dla mnie pisarzy. Stworzył wiele popkulturowych matryc, ciekawe, jak oceniłby ich odkształcenia.