Choć jak wiemy z innych miejsc i jak można się domyślić z lektury, jej dziecko – nazywane w książce Rudą – znajduje się w spektrum autyzmu, ta etykietka ani razu nie zostaje wymieniona w tekście. Diagnoza jawi się jako coś redukującego, wręcz spłaszczającego osobowość.
Czytaj także
Przy nadziei
Dziewczynka mówi niewiele, lecz matka uważnie nasłuchuje, zapamiętuje frazy (momentami naprawdę fascynujące, jak choćby tytułowe: „Wczoraj byłaś zła na zielono”), które mają jej pomóc dostać się do świata córki, mimo że zdaje sobie sprawę, iż ostatecznie jest to niemożliwe. Ruda nazywa Elizę Pingwinem, lecz sama nigdy nie mówi o sobie jako o pingwiniątku. Jest kimś osobnym i oddzielnym, choć w dużym stopniu zależnym od matki, która pomaga jej trochę bezpieczniej funkcjonować w świecie łatwo naruszającym sztywne schematy zachowań i powodującym jej niepokój. Ważnymi miejscami regulacji okazują się las i woda. Kącka opowiada o nieustannej walce: z jednej strony chciałaby zawierzyć naturze i żywiołom, pozwolić Rudej na naturalność, z drugiej: wie, że chcąc pomóc córce, musi się zdecydować na systemowe rozwiązania, choć wielokrotnie rodzą one w niej wątpliwości.
Autorka przejmująco pisze też o roli matki. W żadnym razie nie chce być jedynie agencją ochroniarską „Matka”. Pokazuje dynamikę relacji z córką, która nauczyła ją m.in. wiary w sprawczość wyobraźni. I dzięki temu darowi powstała ta wspaniała opowieść.
Eliza Kącka Wczoraj byłaś zła na zielono Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024, s. 288