Mój Boże… dlaczego?”. Ten tytuł książki – zapożyczony od samego abbé Pierre’a – może oddać połączenie niewiary i osłupienia, jakiego doznali Francuzi w lipcu tego roku. Wtedy to ukazał się pierwszy raport oskarżający o nadużycia seksualne słynnego francuskiego duchownego, zmarłego w 2007 r. Łącznie z drugim raportem, z września br., oba dokumenty zawierają świadectwa 24 kobiet, które zarzuciły założycielowi Emmaus napaści seksualne, z gwałtem włącznie*. A to zapewne jeszcze nie koniec – wciąż przyjmowane są zgłoszenia ofiar i świadków w tej sprawie. Oskarżenia są poparte licznymi dokumentami z archiwów, które na fali skandalu otworzył francuski Kościół.
Jak to możliwe, że charyzmatyczny ksiądz, chodzący za życia w aurze świętości, dopuszczał się notorycznie agresji wobec kobiet? I dlaczego przez dziesiątki lat jego przestępcze czyny chroniło milczenie?
Ikona i sumienie Francji
Tę postać znają we Francji wszyscy. Długa (u schyłku życia całkiem siwa) broda, okulary, baskijski beret, czarna peleryna, laska w ręce – ten ascetyczny obraz abbé Pierre’a stał się ikoniczny. Za sprawą mediów – prasy, radia, a potem telewizji – wszedł do masowej wyobraźni. Elementy tego wizerunku analizował już w 1957 r. nie bez krytycyzmu znany semiolog Roland Barthes w książce Mitologie, zwracając uwagę na jego wizualne podobieństwo do św. Franciszka z Asyżu. Podobieństwo zapewne nieprzypadkowe, bo właśnie fascynacja włoskim świętym skłoniła 15-letniego Henri Grouèsa (to prawdziwe nazwisko abbé Pierre’a) do wybrania życia zakonnego; kilka lat później wstąpił do kapucynów. W klasztorze spędził siedem lat, tam przyjął święcenia kapłańskie, ale ostatecznie wybrał drogę księdza żyjącego między ludźmi.
We Francji mówiło się, że abbé Pierre (1912–2007) był jedną z ostatnich nici łączących ateistów z chrześcijaństwem (nad Sekwaną odsetek osób deklarujących się jako katolicy wynosi ok. 25% ludności, protestanci i ewangelikanie – 9%; ale tylko ok. 6–7%. Francuzów to katolicy praktykujący).
Od końca lat 80. przez kilkanaście lat abbé Pierre zajmował pierwsze miejsce w sondażach na „najbardziej popularną osobowość” Francuzów.
– Abbé Pierre był trochę takim „dziadkiem” Francuzów. Gwiazdą mediów. Sumieniem narodu w kwestiach ubóstwa i bezdomności. I na pewno najpopularniejszym księdzem we Francji – mówi „Znakowi” Isabelle de Gaulmyn z francuskiego radia France Culture, dawniej redaktorka naczelna dziennika katolickiego „La Croix”. Jej zdaniem przywiązanie Francuzów do duchownego w bardzo zlaicyzowanym kraju jest czymś szczególnym.
De Gaulmyn wymienia różne elementy, które złożyły się na to, że „Abbé” stał się narodowym idolem Francuzów. – Łączył w sobie rzeczy ważne dla rodaków. Członek Ruchu Oporu [w czasie wojny pomagał Żydom, przeprowadzając ich potajemnie z Francji do Szwajcarii – red.], po wojnie także deputowany, ucieleśniał w połowie lat 50. postać duchownego wspierającego osoby wykluczone – podkreśla de Gaulmyn.