Pod dyskretną opieką Wielkich Mocy wpisuje się w szereg dotychczas zrealizowanych projektów wydawniczych obejmujących korespondencje Szymborskiej z kolejnymi tuzami polskiej literatury: Herbertem, Barańczakiem czy jej ukochanym Filipowiczem. Jednak ten zbiór listów jest nieco inny, gdyż to, co łączyło Szymborską i Miłosza, „(…) trudno (…) nazwać zażyłą przyjaźnią. Może serdeczną znajomością. Albo relacją opartą na wzajemnym szacunku i podziwie” – jak pisze we wstępie do książki Marcin Wicha. Stajemy więc w obliczu epistolarnego świadectwa dwójki noblistów, w którym nie brak humoru, dystansu, ale zamiast serdecznej bliskości pojawia się tu koleżeńska czułość.
Wymieniana korespondencja funkcjonuje jako rodzaj lapidarnych i nieregularnych komentarzy do spraw zajmujących w codzienności obojga. A obudowana jest (typowymi dla Szymborskiej) figlarnymi wyklejankami. Zresztą z nie mniejszą pomysłowością wtóruje jej Miłosz, przesyłając bogate wizualnie „kartki z Ameryki”. Tym samym publikacja momentami staje się bardziej albumem do przeglądania niż listami do czytania.
Korespondencja ta jest niespójna, fragmentaryczna i pozbawiona linearności. Tematy takie jak polityka, literatura czy bieżąca sytuacja na świecie prawie nigdy nie wychodzą w niej na pierwszy plan. Pozwala to potraktować ten zbiór jako studium, w którym można przyglądać się twórczym zmaganiom poetów ze skonwencjonalizowaną formą, jaką są listy. Uprawiając literacką zabawę, wymieniając się ożywczymi dla wyobraźni obrazkami, dają się poznać poza domyślnym dla obojga obszarem poezji. Jednocześnie inspirują, by w przestrzeń codziennej komunikacji wpuścić odrobinę fantazji.
Czesław Miłosz, Wisława Szymborska, Pod dyskretną opieką Wielkich Mocy. Listy i nie tylko, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024, s. 304