fbpx
Ilustracje do tekstu przygotowała Dorota Piechocińska
Ilustracje do tekstu przygotowała Dorota Piechocińska
Diego Ramírez Martín del Campo grudzień 2024

Laudacja dla ciszy

Szum uszny przypomina nieustanny krzyk wewnątrz mojej głowy i pozbawia mnie tego, co sobie ceniłem: chwil wyciszenia

Artykuł z numeru

Stwórz szałas na hałas

Czytaj także

fot. Oleg Brovchenko / Unsplash

Marta Michalska

Nie w dźwięku jest problem

Fotografia z projektu „Przenikanie. Twarzą do ściany", którego celem było ukazanie stanu przejścia w medytacji: z chaosu w porządek, z hałasu w ciszę, z jasności w ciemność i na odwrót fot. dzięki uprzejmości Joanny Jurgi

z Joanną Jurgą rozmawia Dominika Tworek

W nieustającej kakofonii

Kiedy miałem 23 lata, straciłem ciszę. Utrata czegoś, czego nie ma, okazała się trudniejsza, niż można by przypuszczać. Nieważką bezgłośność zastąpił brzęk monet i dźwięk polerowania metalu. W miejsce pustki zjawił się nieustępliwy, donośny, nieprzerwany dźwięk, któremu brakowało źródła, ale nie ciężaru.

Zanim zniknęła, cisza wydobywała dźwięki, dodawała im kontekstu. Pośpieszne kroczki psa wybiegającego na czyjeś powitanie. Przenikliwy śmiech ciut irytującego sąsiada. Pluskot, a po nim głęboki bulgot nurkowania w basenie. Cisza za każdym razem ustępowała, robiąc miejsce na dźwięk. Splatali się oboje w nieustannym tańcu.

Aż tu nagle, kiedy spodziewałem się, że cisza wróci, przyszło dzwonienie. Minęło pięć lat i wciąż słyszę je tak samo jak na początku: dzwonienie, które jak na ironię nie pochodzi z niczego w otaczającym mnie świecie, choć jego obecność sugeruje coś wręcz przeciwnego.

Tinnitus albo szumy uszne – tak nazywa się to schorzenie. Przypomina hałaśliwy pogłos po koncercie albo długiej imprezie, a w niektórych przypadkach, również w moim, nie mija po dniu czy dwóch. Właśnie z tego powodu ta przypadłość jest bardzo frustrująca. Sam dźwięk nie jest jakoś szczególnie okropny, a ja mam jeszcze to szczęście, że mój wewnętrzny gwizdek nie zagłusza świata wokół. Tinnitus dotyka od 10 do 20% dorosłej populacji, a każda osoba doświadcza go nieco inaczej, różna bywa jego głośność i barwa. Niektórym może nawet sprawiać ból, ale mnie najtrudniej przychodzi radzenie sobie z poczuciem bezsilności. Z tym, że nieustannie wygląda zza rzeczywistych dźwięków, że ciągle tam jest.

Nie istnieje jedna metoda leczenia tinnitusu, nie ma też jednej przyczyny.

Można się go nabawić na niezliczone sposoby. Utrata słuchu, zalegająca woskowina, stres, urazy szczęki i szyi, zapalenia ucha i choroby przewlekłe to tylko niektóre z przyczyn, ale jak dotąd nie wiemy, co właściwie sprawia, że nasze zmysły rejestrują szum, którego nie ma.

Ja doświadczyłem powikłań po infekcji ucha, która zostawiła mnie z akustyczną wersją fantomowej kończyny. W przypadkach przewlekłych szumów usznych przeobrażeniu ulegają niektóre ścieżki neuronalne w układzie limbicznym mózgu i w sąsiadujących z nim obszarach. Jedne bywają nadmiernie pobudzane, inne zostają stłumione. Zważywszy na to, że właśnie ten obszar mózgowy odpowiada za naszą świadomość, uwagę i regulację emocji, efektem zmian są trudności w ocenie natarczywych sygnałów akustycznych z zewnątrz i w decydowaniu, czy powinno się na nie zwracać uwagę, czy pozwolić im wtopić się w tło.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się