Czego nie wiedziałeś o sobie 10 lat temu?
Nie miałem pojęcia, jak bardzo jestem silny. Nie wiedziałem, że odważę się mówić to, co myślę, i zdam sobie nagle sprawę, że nie wszyscy muszą mnie koniecznie lubić. Nie przypuszczałem, że znów otworzę się na ludzi i przyjaźnie, a ktoś stanie się dla mnie do tego stopnia bliski, że nazwę go „bratem z wyboru”. Przede wszystkim jednak nie sądziłem, że będę w stanie się jeszcze zakochać – nieważne, że bez wzajemności. Przy tym ostatnim wyznaniu zupełnie blednie fakt, że do głowy by mi wtedy nie przyszło, iż mogę napisać książkę, która wyjdzie w nakładzie powyżej 10 tys. egzemplarzy.
Jaką dałbyś radę debiutantowi / debiutantce w Twojej branży?
Pisz wyłącznie o tym, co jest dla Ciebie bardzo ważne. Nie ma sensu męczyć się z wypracowaniami na zadany sobie temat.
Jak sobie radzisz ze skłonnością do prokrastynacji?
To chyba nie mój problem. Jestem zdyscyplinowanym, pedantycznym i punktualnym Prusakiem. Po prostu potwór. Ordnung muß sein!
Co Cię onieśmiela?
Komplementy – gdy ktoś je prawi, czuję się skrępowany i myślę, że sobie ze mnie drwi. Poza tym wystąpienia publiczne – szarżuję wtedy na adrenalinie i dużo mówię, żeby ukryć, jak niepewnie się czuję. Podobnie maskuję moją raczej niską samoocenę – udawaną wyniosłością i czasami, niestety, bezczelnością.
Gdybyś nie był tym, kim jesteś, byłbyś?
To, że zostanę filologiem i historykiem sztuki, wcale nie było takie pewne. W szkole podstawowej, czyli na długo przed Jurassic Parkiem, marzyłem, że będę paleontologiem i zaczytywałem się w książkach Zofii Kielan-Jaworowskiej. Potem planowałem medycynę (docelowo geriatrię) – nic z tego nie wyszło przez niemiłą nauczycielkę, która obrzydziła mi chemię, jeden z ulubionych przedmiotów, zdawany na egzaminie wstępnym na studia. W domu widziano we mnie prawnika, ale na szczęście ktoś szybko oprzytomniał. Przez jakiś czas myślałem o konserwacji zabytków – lubię przedmioty, a w tym zawodzie małe efekty pracy widzi się w miarę szybko, co daje poczucie sensu i satysfakcję. Dwadzieścia lat temu pojawił się też na krótko szaleńczy pomysł porzucenia nauki i zostania antykwariuszem. Mam farta, dobre oko i odziedziczoną po przodkach żyłkę do handlu. Kto wie, gdybym wtedy nie stchórzył, może obracałbym dziś w Zurychu Rembrandtami i Velázquezami?
Jacy są bohaterowie Twojego życia codziennego?
Romantycy i rewolucjoniści. Ci, którzy idą pod prąd i umierają za ideały.
Jaką umiejętność chciałbyś jeszcze w życiu zdobyć?
Chciałbym być bardziej cierpliwy i zdystansowany do świata – tylko że wtedy przestałbym być sobą.
Nieoczywisty film, który chętnie polecasz.
Kobiety na skraju załamania nerwowego Almodovara. O kobietach, które kochają za bardzo.
Od czego zaczynasz pracę nad nową książką?
Od wymyślenia, jak będzie wyglądała jej okładka. Dopiero w ramach tej estetycznej wizji zaczyna powstawać książka. Gdy wydawca ma potem inny pomysł, robi się duży kłopot, bo przestaję się identyfikować z tym, co napisałem. Trochę podobnie było z doktoratem – nie miałem jeszcze ani jednej gotowej strony, ale już kupiłem krawat na obronę.