W ostatnich dniach listopada 2024 r. Wassim Ibrahim, kompozytor i pieśniarz, od 12 lat mieszkający w Krakowie, napisał na Facebooku: „Tato, niech Bóg da pokój Twojej duszy. Tak długo czekałeś na ten dzień”. Trwał rozpoczęty przez rebeliantów z organizacji islamistycznej Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), czyli Ruchu Wyzwolenia Lewantu, marsz na Damaszek, którego celem było obalenie reżimu prezydenta Syrii Baszara al-Asada.
W sobotę 7 grudnia wieczorem dyktator wsiadł do samolotu i odleciał do Rosji. W państwie Putina była już jego żona, troje dzieci i zasoby banku narodowego. Dzień później władzę w Syrii przejął HTS, a Wassim Ibrahim znowu zwrócił się na Facebooku do nieżyjącego ojca: „Ile czekałeś na ten dzień? Wstań i zobacz. Mam nadzieję, że Was i Syrię czeka już tylko to, co dobre”.
W poniedziałek 9 grudnia premierem nowo powołanego rządu został Muhammad al-Baszir, dotychczasowy szef Syryjskiego Rządu Ocalenia, który za Asada kontrolował północną część państwa. Pojawiły się obietnice rozliczenia dyktatorskich rządów. Nowa władza zapewniła, że kraj pozostanie domem dla ludzi różnych narodowości, religii i przekonań. „Jest stanowczo zabronione, by ingerować w ubiór kobiet” – uspokajają także działacze HTS.
Wszyscy chcą w to wierzyć. Syryjczycy, umęczeni wojną i rygorami życia w dyktatorskim państwie, które od kilku lat reglamentowało obywatelom nawet liczbę sprzedawanych chlebowych placków. Także świat, licząc na pokój w kraju, z którego od wybuchu Arabskiej Wiosny w 2011 r. wyemigrowało kilka milionów ludzi.
Komentatorzy przypominają jednak, że korzenie Ruchu Wyzwolenia Lewantu sięgają tzw. Państwa Islamskiego, które jeszcze kilka lat temu odmawiało nie tylko kobietom prawa do świeckiego stroju, ale wszystkim przeciwnikom prawa do życia.
Wassim Ibrahim z mediów społecznościowych od mamy i syryjskich przyjaciół dowiaduje się, że od razu po przejęciu władzy uwolniono ponad 100 tys. więźniów politycznych. Wielu po torturach. Co prawda, wciąż z wielogodzinnymi przerwami, ale do domów popłynął prąd elektryczny, który w ostatnich latach był dostępny jedynie przez godzinę w tygodniu. Przestała być racjonowana woda, wcześniej pojawiająca się w kranie co drugi dzień. Także butle z gazem, potrzebne w kuchni, są dostępne bez ograniczeń. Każdy może codziennie kupić 12 pit, mimo że zaledwie kilka dni wcześniej żelazny przydział wynosił sześć pszennych placków na osobę, co trzy dni.
„To o moim kraju” – myślał Wassim, czytając kilka lat wcześniej opowiadanie Mrożka o dyrektorze, który brak słonia w zoo zastąpił hodowlą 3 tys. królików. W reżimie Asada dostępne było bowiem wszystko i bez ograniczeń wyłącznie za ekstrawynagrodzenie. Porcje chleba poza przydziałem, kolejna butla gazu, klasyczne pianino zamiast elektrycznego.
W poniedziałek 16 grudnia, w Krakowie, ponad 3 tys. km od Damaszku i mieszkającej tam rodziny, Wassim Ibrahim czyta Akropolis Stanisława Wyspiańskiego. Usiłuje nie stracić wątku, lecz bieżące wydarzenia co rusz przejmują kontrolę nad opowieścią o pomyśle operowego przedstawienia dramatu. Ibrahim porzuca więc Wawel, gdzie rozpoczyna się sztuka, i przenosi się na damasceńskie ulice, sprzątane przez mieszkających przy nich ludzi. Po raz pierwszy od lat czują, że one należą do nich, nie do dyktatora, więc zabrali się za zalegające na nich brud i śmieci.