fbpx
Il. 1. Miś Marcinek, lata 60. XX w. (?), przyjaciel autora fot. Marcin Barczyk
Il. 1. Miś Marcinek, lata 60. XX w. (?), przyjaciel autora fot. Marcin Barczyk
Piotr Oczko marzec 2025

Niedźwiedź i miś

Groźny niedźwiedź stopniowo poddawał się antropomorfizacji i infantylizacji. Zwierzęcy pysk przekształcił się w okrągłą twarz o niemowlęcej fizjonomii z dużymi oczkami i małym noskiem. Dlatego właśnie pluszowe misie wydają się godne zaufania i przyjazne – aż chce się je przytulić.

Artykuł z numeru

Zostaw alkohol, chodź tańczyć

„Misiek Maciek, Mario Bear, Mały Miś Pas, Misio Tomek, Mateusz Dietla Miś”. Nie, to nie kryptonimy agenta wywiadu. W taki właśnie sposób wielu wolnych i prowadzących aktywne życie erotyczne homoseksualnych mężczyzn dla łatwiejszej identyfikacji zapisuje sobie w telefonie numery kochanków, z którymi chcieliby się ponownie spotkać (choć zwykle i tak niewiele z tego wychodzi). Na mojej liście nadreprezentacja misiów wszelkiego autoramentu rzuca się natychmiast w oczy, podobnie jak zupełny brak twinków (chuderlawych młodzieniaszków) i jocków (czyli posiadaczy muskulatury). Miśki występują w najróżniejszych podgatunkach, zarówno homo-, jak i heteroseksualnych (vide Ryszard Ochódzki, bohater komedii Stanisława Barei), i zwykle charakteryzują się masywną męską posturą, obfitością sierści, naddatkiem kilogramów oraz pewną poczciwością.

Ich popularność raczej łatwo wytłumaczyć – za sprawą krągłej i futrzanej fizyczności dają one swym partnerkom i partnerom poczucie bezpieczeństwa, podobnie jak robią to pluszowe zabawki. To jednak pozór – niejednokrotnie pod przyjazną powierzchownością kryje się bowiem niedźwiedź, jeden z najbardziej niebezpiecznych drapieżników w świecie zwierząt. W skierowanej do odwiedzających parki narodowe kampanii społecznej Nie mów do mnie misiu! wykorzystywano kiedyś rysunek, na którym rozjuszony niedźwiedź brunatny trzymał w łapie słodkiego pluszaka i przestrzegał turystów, że lepiej się do niego nie zbliżać, o czym warto pamiętać nie tylko na górskim szlaku, ale i w życiu. Gdy jednak popełniliśmy już ten błąd i znaleźliśmy się zbyt blisko miśka, możemy tylko uciec się do jedynej broni, którą mamy, czyli do przejęcia o nim narracji.

Z puszczy do przedszkola

Zabawki mające zaspokajać dziecięce potrzeby ufności i bliskości to wynalazek stosunkowo nowy – pojawiły się one dopiero pod koniec XIX w. Wcześniej przedmioty służące do zabawy realizowały ściśle określone cele. Rozwijały sprawność manualną i fizyczną, tak jak np. grzechotki, bączki, klocki, obręcze do toczenia, piłki i skakanki (tu ciekawostka: w dawnej Holandii używane wyłącznie przez chłopców), lub przygotowywały do odgrywania dorosłych ról społecznych, na dodatek silnie nacechowanych genderowo. Dziewczynki wdrażały się do obowiązków przyszłej żony i matki, robiąc zakupy w malutkich sklepach, gotując wyimaginowane potrawy w miedzianych rondelkach, niańcząc i strojąc lalki albo urządzając ich domki. Z kolei chłopcy ustawiali ołowianych żołnierzyków na polach bitewnych, walili w blaszane bębenki, bili się drewnianymi pałaszami, ujeżdżali koniki na patykach, kółkach i biegunach, puszczali na wodzie łódki i stateczki bądź wprawiali w ruch drewniane wozy i dyliżanse.

Synom przeznaczonym do stanu duchownego już od średniowiecza dawano zestawy „mały ksiądz” z miniaturowymi ołtarzykami i paramentami liturgicznymi – monstrancjami, kielichami i patenami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się