„Misiek Maciek, Mario Bear, Mały Miś Pas, Misio Tomek, Mateusz Dietla Miś”. Nie, to nie kryptonimy agenta wywiadu. W taki właśnie sposób wielu wolnych i prowadzących aktywne życie erotyczne homoseksualnych mężczyzn dla łatwiejszej identyfikacji zapisuje sobie w telefonie numery kochanków, z którymi chcieliby się ponownie spotkać (choć zwykle i tak niewiele z tego wychodzi). Na mojej liście nadreprezentacja misiów wszelkiego autoramentu rzuca się natychmiast w oczy, podobnie jak zupełny brak twinków (chuderlawych młodzieniaszków) i jocków (czyli posiadaczy muskulatury). Miśki występują w najróżniejszych podgatunkach, zarówno homo-, jak i heteroseksualnych (vide Ryszard Ochódzki, bohater komedii Stanisława Barei), i zwykle charakteryzują się masywną męską posturą, obfitością sierści, naddatkiem kilogramów oraz pewną poczciwością.
Ich popularność raczej łatwo wytłumaczyć – za sprawą krągłej i futrzanej fizyczności dają one swym partnerkom i partnerom poczucie bezpieczeństwa, podobnie jak robią to pluszowe zabawki. To jednak pozór – niejednokrotnie pod przyjazną powierzchownością kryje się bowiem niedźwiedź, jeden z najbardziej niebezpiecznych drapieżników w świecie zwierząt. W skierowanej do odwiedzających parki narodowe kampanii społecznej Nie mów do mnie misiu! wykorzystywano kiedyś rysunek, na którym rozjuszony niedźwiedź brunatny trzymał w łapie słodkiego pluszaka i przestrzegał turystów, że lepiej się do niego nie zbliżać, o czym warto pamiętać nie tylko na górskim szlaku, ale i w życiu. Gdy jednak popełniliśmy już ten błąd i znaleźliśmy się zbyt blisko miśka, możemy tylko uciec się do jedynej broni, którą mamy, czyli do przejęcia o nim narracji.
Z puszczy do przedszkola
Zabawki mające zaspokajać dziecięce potrzeby ufności i bliskości to wynalazek stosunkowo nowy – pojawiły się one dopiero pod koniec XIX w. Wcześniej przedmioty służące do zabawy realizowały ściśle określone cele. Rozwijały sprawność manualną i fizyczną, tak jak np. grzechotki, bączki, klocki, obręcze do toczenia, piłki i skakanki (tu ciekawostka: w dawnej Holandii używane wyłącznie przez chłopców), lub przygotowywały do odgrywania dorosłych ról społecznych, na dodatek silnie nacechowanych genderowo. Dziewczynki wdrażały się do obowiązków przyszłej żony i matki, robiąc zakupy w malutkich sklepach, gotując wyimaginowane potrawy w miedzianych rondelkach, niańcząc i strojąc lalki albo urządzając ich domki. Z kolei chłopcy ustawiali ołowianych żołnierzyków na polach bitewnych, walili w blaszane bębenki, bili się drewnianymi pałaszami, ujeżdżali koniki na patykach, kółkach i biegunach, puszczali na wodzie łódki i stateczki bądź wprawiali w ruch drewniane wozy i dyliżanse.
Synom przeznaczonym do stanu duchownego już od średniowiecza dawano zestawy „mały ksiądz” z miniaturowymi ołtarzykami i paramentami liturgicznymi – monstrancjami, kielichami i patenami.