Czy potrzebna jest nam dziś zaangażowana, etosowa inteligencja?
Nie. Potrzebne jest zupełnie co innego, co określiłbym mianem poważnej debaty na temat stanu demokracji, aktualnej filozofii politycznej, stanu społeczeństw. Debaty prowadzonej z dobrą wolą i według odpowiednich reguł, ale nie przez etosową inteligencję, tylko przez ludzi, którzy coś na ten temat wiedzą.
Nie jest nam potrzebna inteligencja, która – jak mówi Sławomir Sierakowski – jest „nonkonformistyczna, ideowa, skłonna do poświęceń, gotowa do działania w służbie najsłabszych grup społecznych”?
Nie, nie jestem przekonany. Myślę, że to jest bardzo piękne sformułowanie, ale z czasów pozytywistyczno-socjalistycznych, a my dzisiaj takich nie mamy.
Z drugiej strony podobnie, choć w nieco innych słowach, wypowiadała się parę lat temu Magdalena Gawin, mówiąc, że odradza się wreszcie etosowa inteligencja w Polsce. Dlaczego Pańskim zdaniem wraca się do tych dawnych form?
Myślę, że sądzi się przesadnie, że ważne są pewnego rodzaju postawy społeczne i wzorce, lekceważy się natomiast to, że – mówiąc brutalnie – Fukuyama jednak miał odrobinę racji. Myśmy osiągnęli pewien stan demokracji, którego – przy wszystkich zastrzeżeniach – wielu z nas zapewne nie chciałoby likwidować, uważamy natomiast, że ta sama demokracja powinna być poprawiana i to radykalnie poprawiana, a do tego nie jest potrzebna zaangażowana inteligencja. Potrzebujemy raczej pogłębionej refleksji filozoficznej, socjologicznej, z dziedziny historii idei. Dla przykładu – żeby rozwiązać problem nierównych szans w Polsce, który jest problemem moim zdaniem dramatycznym, nie trzeba nam etosowej inteligencji, tylko szeregu konkretnych działań, które robione są albo w staroświecki sposób, po prostu pomaga się finansowo młodym ludziom z terenów zacofanych, albo bardziej strukturalnie, próbuje się zmienić poglądy społeczeństwa na ten temat, upowszechnić idee solidarności społecznej – ale to robi się przez politykę, przez działania zasadnicze. Takich poważnych rzeczy nie zmieni się za pomocą takich poczciwości o zabarwieniu socjalistycznym lub czasami także endeckim, z okresu wczesnej endecji.
Częścią tego myślenia jest, jak sądzę, przekonanie, że ciągle istnieje jakaś odrębna inteligencka warstwa. Czy Pańskim zdaniem tak jest rzeczywiście?
Coraz bardziej myślę, że nie. Sądzę, że istnieje pewien rodzaj ludzi, którzy należą do warstwy oświeconej, ale to nie jest to, co było kiedyś w Polsce (i nie tylko) inteligencją, i co już w tej chwili mija. Teraz to jest rodzaj warstwy oświeconej, do której należą ludzie ze wszystkich klas, najczęściej z klasy średniej, tak ją nazwijmy, i średniowyższej – i ta warstwa oświecona to są ludzie wielu zawodów. To są ludzie ciekawi świata, a nie ludzie, którzy mają jakieś poczucie misji i wspólnoty. Nie, nie, tego nie ma. Wszystko jedno czy to dobrze, czy źle. Nie umiem powiedzieć, czy to dobrze, czy źle, natomiast to już nie istnieje i to raczej nie wróci.