Czy zastanawia się Ksiądz Biskup, jaki obraz Kościoła mają ci, którzy odchodzą, zniechęceni doświadczeniami własnymi lub tym, czego na temat Kościoła dowiadują się z mediów?
Częściej zastanawiam nad tym, w jaki sposób my, pasterze, głosimy wiarę. To jest istotne. Interesuje mnie Kościół, który się dzieje. Wróciłem właśnie z Kongresu Nowej Ewangelizacji. Przyjechało tam 1200 osób przekonanych, że tym, co tworzy z nich wspólnotę Kościoła, jest doświadczenie spotkania z Jezusem Chrystusem, wspólne słuchanie Słowa, przyjmowanie sakramentów, nawrócenie. Wszystko inne – struktury, zwyczaje, zaangażowanie społeczne itd. – jest pochodną. Taki czy inny grzech lub małość można znieść ze względu na to, co jest istotą Kościoła. Po takim doświadczeniu inne myślenie o Kościele zawsze wydaje się nie dość głębokie. Jest powierzchowne, naskórkowe. Inna rzecz, że to, co jest najgłębszą prawdą Kościoła, powinno się także objawiać na jego powierzchni. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z antyświadectwem.
Kiedy myślimy o ewangelizacji Krakowa, która ma się odbyć w dość nieodległym czasie, zastanawiamy się przede wszystkim nad tym, do jakiego Kościoła chcemy zaprosić człowieka, który oglądając go z zewnątrz, nie ma najmniejszej ochoty wchodzić do środka. Nie wystarczy zapytać go: „Kim dla ciebie jest Jezus Chrystus?” i zostawić z tym pytaniem. Chrystus nie napisał żadnej książki, choć pisać umiał. Związał przekaz wiary ze wspólnotą. To we wspólnocie kryje się odpowiedź na pytanie, czym jest Kościół. Wprowadzić człowieka w osobowe spotkanie z Chrystusem można we wspólnocie Kościoła.
Ewangelizować to znaczy: zaprosić do Kościoła. Ostatecznie chodzi o spotkanie człowieka z osobą Jezusa Chrystusa, ale on ma rysy (twarz) Kościoła. Chrystus dąży do tego, aby się wcielać. Wciela się w Kościół.
Ważne jest pytanie, jak z orędziem o Jezusie Chrystusie zejść na poziom osoby. Dopóki się tego nie zrobi, nie ma ewangelizacji. Św. Paweł przemawiał do tłumów, ale jednocześnie docierał do osoby. W Efezie zachował się teatr, w którym Paweł głosił naukę Jezusa. Jest tam audytorium na 25 tys. osób. Dziś rzadko który ksiądz ma takie, publicyści tym bardziej. On przemawiając do takiej liczby osób, nie traktował ich jak tłumu, ale jako wspólnotę osób, z których każda jest ważna, wolna i odpowiedzialna. Na końcu stawiał pytania, które wymagały osobistej odpowiedzi, by np. przyjść i poprosić o chrzest. Nie chrzci się „społeczeństwa” czy „narodu”, chrzci się poszczególne osoby.
W Lumen gentium, jednej z konstytucji dogmatycznych przyjętych przez II Sobór Watykański, czytamy: „Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, to znaczy znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia człowieka z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”. To, co w Kościele boskie, jest na pierwszy rzut oka niewidoczne, to zaś, co najbardziej widoczne, jest najczęściej czysto ludzkie i pod wieloma względami przypomina inne bardzo niedoskonałe organizacje.