Jakie było Pana pierwsze spotkanie ze złem?
Urodziłem się na krakowskim Kazimierzu w 1955 r. Gdy jest się dzieckiem, ma się zupełnie inną perspektywę czasu niż w wieku dorosłym, i dla mnie, choć urodziłem się tylko 10 lat po wojnie, jej zakończenie wydawało się tak odległe jak, być może, czas obecny w stosunku do powstania listopadowego. Wychowywałem się na Placu Nowym, z którego moja babcia, matka mojego ojca, schwytana w łapance, została wywieziona do Oświęcimia za handel chlebem. Pamiętam to traumatyczne doświadczenie: wizytę z ojcem w Auschwitz. On wtedy poszukiwał dokumentów, stamtąd przywiózł zdjęcie babci. Miałem wtedy może 6 lat.
Skąd pytanie: „skąd zło?”?
W moim przypadku to pytanie pojawiło się najpierw w perspektywie doświadczenia filozoficznego. Byłem zafascynowany filozofią XX w., szczególnie myślą Franza Rosenzweiga oraz Emmanuela Lévinasa, dla którego to pytanie było fundamentalne –praktycznie cała jego rodzina na Litwie została podczas II wojny światowej wymordowana.
Myślę jednak, że pytanie to zadajemy sobie naprawdę dopiero wówczas, kiedy zło dotyka nas osobiście. Dla mnie momentem tym była śmierć 2 moich dzieci, w tragicznej sytuacji.
Potem pamiętam śmierć ks. prof. Tischnera, którą bardzo przeżyłem. Zastanawiałem się, dlaczego właśnie on? – człowiek, który był Polsce tak bardzo potrzebny i miał przed sobą drogę myśli, która nagle się zamknęła. Pił czystą wodę na Podhalu, a zachorował na raka gardła. Zupełnie nie rozumiałem absurdalności tej sytuacji.
Czy filozofia ma na temat zła w ogóle coś do powiedzenia? Czy może powiedzieć coś więcej ponad to, co mówi psychologia społeczna czy neurobiologia?
Myślę, że mamy tutaj dwa zagadnienia. Pierwsze to problem przyczyny zła, pytanie: „dlaczego czynimy zło?” – pod tym względem nauki społeczne, psychologia, neurobiologia czy genetyka być może nie wypierają filozofii całkowicie, ale na pewno mają coraz więcej do powiedzenia. Filozofia próbuje jakoś na to pytanie odpowiedzieć, rozważając problem wolności czy woli, ale wydaje się, że w dużej mierze jest bezsilna.
Drugą kwestią pozostaje problem sensu zła doznawanego i tutaj bezradne są z kolei wspomniane nauki. Wkraczamy tu na grunt myślenia metafizycznego czy wręcz metafizyki motywowanej religijnie. To rozróżnienie sprawia, że próby odpowiedzi na to pytanie możemy poszukiwać w różnych dziedzinach wiedzy.
Pytanie „skąd zło?” ma długi filozoficzny rodowód. Stawiał je sobie św. Augustyn, Seneka, a wcześniej stoicy czy Platon. W odpowiedziach nie posuwamy się chyba naprzód, ale pytanie jest odwieczne i ciągle do niego wracamy, bo należy po prostu do ludzkiej kondycji i nie można go sobie nie zadawać.
Istnieją takie pytania, które nie my stawiamy, tylko one nas stawiają pod znakiem zapytania, tak jak pytanie o sens. Czasem człowiek nie chciałby pytać o sens swojego życia, ale to pytanie po prostu przychodzi, tak jak Heideggerowski nastrój, przed którym nie możemy uciec. „Skąd zło?” jest jednym z takich pytań.