fbpx
Piotr Napiwodzki lipiec-sierpień 2011

Oblicza religii sekularyzacji

To nie od obecności i żywotności instytucji religijnych zależy, czy świat jest bardziej Boży. Być może prawdziwe jest więc hasło: im mniej religii, tym więcej miłości, więcej Ewangelii!

Artykuł z numeru

Ciało, duch, rynek

Religia świeckości

Gdzie przebiega linia podziału pomiędzy wiarą i niewiarą? Sprawa nigdy nie była oczywista, a w naszych czasach, w obliczu powszechnego zjawiska sekularyzacji, zagadnienie to staje się szczególnie interesujące. Czy współczesna oficjalna „wiara” wyrażająca się w dyskusjach na temat rozwodów, antykoncepcji, zapłodnienia in vitro, homoseksualizmu, prerogatyw papiestwa, celibatu czy znaczenia kościelnych instytucji jest jeszcze choć trochę religijna? Czy ewentualne granice oddzielające wierzących od niewierzących mają jeszcze w ogóle charakter religijny? Niewiara staje się przecież często swoistą religią. Z punktu widzenia strażników tradycyjnych podziałów to najgroźniejsza forma sekularyzacji, bo jest czymś więcej niż tylko negacją religii, jest prawdziwą „religią świeckości”, współczesną gnozą stawiającą się ponad religią i zastępującą ją w jej rolach społecznych.

Stosunkowo łatwo wskazać na religijny charakter wszelkich walczących z religią form sekularyzacji, które traktują świeckość jako historiozbawczą konieczność. Wpisują się one w tradycyjny religijny dyskurs na temat etapów historii, nowych er, kolejnych epok. Od czasów dwunastowiecznego mnicha Joachima z Fiore i inspirowanych przez niego ruchów głoszących w różnej formie ziemską i czasową realizację idei Królestwa Bożego – Tysiącletniego Panowania Syna Bożego – ruchy millenarystyczne znajdują się na marginesie głównego nurtu chrześcijaństwa. Koncepcje te przyjmują w czasach nowożytnych zsekularyzowane, a często jawnie antyreligijne postaci: systemów filozoficznych, utopii, rewolucji. Tworzy się tak zwana teologia sekularyzacji. Tak jak Hegel pojmował historię świata w jej całości i jedności jako postęp w świadomości wolności, tak też teologia sekularyzacji widzi proces oświecenia, sekularyzacji i emancypacji jako kierunek pożądany i potrzebujący teologicznej afirmacji. Sekularyzacja dokonuje się w świecie niezależnie od tego, czy religijne autorytety tego chcą, czy nie. Jest – dla zwolenników takiego myślenia – dziejową koniecznością, ale też może wymagać dla swej realizacji wsparcia. W każdym razie warto się w ten sekularyzujący kierunek włączyć, jeśli chce się być „na fali”, rozumieć przemiany i uczestniczyć w nich.

Refleksja na temat religii ma tym procesom towarzyszyć, co więcej – być może powinna nawet kroczyć w awangardzie przemian. Wobec tego wierzący powinien nieść pochodnię sekularyzacji i w ten sposób prowadzić świat ku szczęściu na miarę czasów i aktualnych możliwości.

Świat dąży do oświecenia, sekularyzacji i emancypacji i jest to – jak zdają się mniej lub bardziej świadomie mówić zwolennicy sekularyzacji – kierunek zamierzony i chciany przez Boga. Skoro tak, to świeckość należy promować, a nawet o nią walczyć. Religia niewiary staje się czymś wpisanym w nadrzędny, opatrznościowy, jedynie słuszny plan rozwoju świata z wszystkimi tego konsekwencjami dla jej wyznawców i oponentów.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się