fbpx
ks. Tadeusz Pabjan styczeń 2007

Kilka uwag o popularyzowaniu nauki

Doznaniem, które zawsze najmocniej stymulowało rozwój nauki i filozofii, jest potrzeba zrozumienia natury rzeczy. Chociaż linia demarkacyjna pomiędzy nauką i filozofią z wielu powodów nie była i nadal nie jest wyraźna, to jednak ogólnie można stwierdzić, że w przypadku nauki „rzeczą” domagającą się zrozumienia jest fizyczny Wszechświat, który poddaje się badaniu szeroko pojmowaną metodą empiryczną; w przypadku filozofii zaś – to wszystko, co takiej metodzie się nie poddaje. Z oczywistych powodów uprawianie zarówno nauki, jak i filozofii wymaga odpowiednich kompetencji, które w obydwu przypadkach mają zupełnie odmienny charakter: znaczny stopień zaawansowania nauk ścisłych sprawia, że naukowe podejście do wielu zagadnień domaga się dogłębnej znajomości danej dziedziny, podczas gdy „filozofowanie” wydaje się nie wymagać specjalnego przygotowania.

Artykuł z numeru

Śmierć i co dalej? Co wiemy o życiu wiecznym

To właśnie z tego powodu tylko nieliczni potrafią kompetentnie wyjaśnić oddziaływania pomiędzy kwarkami w jądrze atomowym, natomiast prawie każdy czuje się kompetentny, gdy chodzi o odpowiedź na pytanie o sens życia. Jak wiadomo, istnieje wiele tradycyjnie filozoficznych pytań, na które z powodzeniem udzielają odpowiedzi – lub przynajmniej taką odpowiedź sugerują – nauki ścisłe. Są to np. pytania o naturę czasu, przestrzeni, przyczynowości, determinizmu itd. Stosunkowo łatwo można jednak sformułować mądrze brzmiące pytania, na które nie sposób znaleźć łatwej odpowiedzi ani na terenie filozofii, ani nauk empirycznych. Takim pytaniem jest np. pytanie o „sens Wszechświata”. Jaki jest sens Wszechświata? Konia z rzędem temu, kto potrafi udzielić jasnej i zarazem nietrywialnej odpowiedzi na tego typu pytanie. Oczywiście, pojęcie sensu nie należy do słownika fizyki czy kosmologii, dlatego nauki empiryczne z całą pewnością nie wystarczą do wyjaśnienia pojęcia tak niejasnego i wieloznacznego jak „sens Wszechświata”. Ponieważ jednak ludzi nauki postrzega się dzisiaj jako „specjalistów od Wszechświata”, dlatego pod ich adresem kierowane są coraz częściej pytania nie tylko o techniczne szczegóły mechanizmu świata, ale właśnie o „sens” tego wszystkiego, co istnieje.

Krakowskie wydawnictwo WAM opublikowało niedawno kilka książek w serii zatytułowanej „Nauka i Wiara”. Jak można przeczytać na okładce, jest to seria poświęcona „dziejom nauki i roli Kościoła w jej rozwoju”. Ponieważ interesuje mnie tak pierwsze, jak i drugie, dlatego sięgnąłem po wydaną w tej serii książkę Roberta Clarke’a pt. Nowe tajemnice Wszechświata. Ambitne zadanie, jakie stawia sobie autor książki, polega na przekonaniu czytelnika, że Wszechświat jest pełen nierozwiązanych zagadek i „tajemnic” (które nie bez powodu znalazły się w tytule książki), a nauki ścisłe, takie jak fizyka, kosmologia, chemia, genetyka itp., pomimo znacznego zaawansowania, generują tak wiele nowych pytań i nierozwiązanych problemów, że postęp, jaki dokonuje się w nauce, właściwie nie ma żadnego większego znaczenia. Nauka bowiem nie potrafi udzielić odpowiedzi na pytanie, które nurtuje większość zwykłych śmiertelników (czyli nie-naukowców), to znaczy na pytanie o „sens Wszechświata”.

Zakres poruszanych przez autora zagadnień jest bardzo szeroki, ale w całej książce można wyróżnić dwie części: pierwsza z nich dotyczy przyrody nieożywionej (fizyka kwantowa, teoria chaosu, ewolucja Wszechświata), druga – przyrody ożywionej (ewolucja życia i inteligencji). Żeby przekonać czytelnika do swojej tezy, autor stosuje osobliwą metodę: przywołuje każdą z wymienionych dyscyplin naukowych i wskazuje na problemy, których te dyscypliny obecnie nie potrafią rozwiązać. W każdym rozdziale jak refren powracają w związku z tym słowa: „nie wiemy tego i wiedzieć nie będziemy”, „na zawsze pozostanie to tajemnicą” itp. Nagromadzone pytania, na które „nie znamy odpowiedzi”, sprawiają wrażenie, że podstawą charakterystyką nauki jest przede wszystkim to, co pozostaje poza jej możliwościami. Zdaniem autora sami naukowcy również nie są bez winy, ponieważ proponowany przez nich opis fizycznej rzeczywistości staje się „na tyle skomplikowany, że wręcz graniczy z bełkotem” (s. 137). Potrafią oni jedynie całe dnie spędzać w laboratoriach i publikować wyniki swoich badań, tymczasem „nie posuwa nas to prawie wcale do przodu w zrozumieniu wielkich tajemnic Wszechświata, o których zresztą w żadnym z takich komunikatów nie ma najmniejszej nawet wzmianki” (s. 12). Czarę goryczy przelewa jednak nie co innego, ale właśnie „sens Wszechświata”, którego naukowcy nie potrafią odkryć (a powinni, bo przecież badają Wszechświat!). W ostatnim rozdziale, zatytułowanym wymownie Kto wyjaśni nam świat?, autor zamieszcza dramatyczny apel o nową, „prawdziwą filozofię przyrody”, która będzie w stanie „dać jasne wyjaśnienie tego, czym jest świat, życie i człowiek [oraz] wskazać, jaki mają one sens (s. 136)”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się