fbpx
Jerzy Surdykowski marzec 2007

Starość

Wyścig za młodością jest oczywiście po trosze objawem narcyzmu, a po trosze gonitwą baranów ogłupionych przez reklamę. Ale wynika też z zapatrzenia w siebie, jakie jest cechą współczesnej cywilizacji. Ukierunkowanie na „ja” – i to jeszcze „ja” na modłę telenoweli – musi prowadzić do panicznego strachu przed starzeniem.

Artykuł z numeru

Porzuceni mistrzowie

Minął kolejny rok. Przybyło lat. Pół biedy, jeśliś młody, ale kiedyś starość cię nie ominie, choć dzisiaj odsuwasz wszelką myśl o niej. Ale dla wielu – tak jak dla mnie – stoi na progu. Świat się starzeje. Prawie co piąty Polak ma ponad 65 lat. Za 25 lat będzie takich staruchów więcej niż co czwarty. W społeczeństwach bardziej niż my długowiecznych – procent jeszcze znaczniejszy.

Starost to po czesku kłopot, smutek. I słusznie. Polskie przysłowie powiada podobnie: starość nie radość. Z jednej strony siwym włosom należy się szacunek. „Oby społeczeństwo umiało w pełni docenić ludzi starych, którzy w pewnych częściach świata słusznie są darzeni szacunkiem jako żywe biblioteki mądrości, strażnicy bezcennego dziedzictwa ludzkiego i duchowego” – pisał Jan Paweł II w Liście do moich braci i sióstr – ludzi w podeszłym wieku. Ale z drugiej strony starość to zniedołężnienie, choroby, nieraz demencja. Nie ma się z czego cieszyć. No i nad tym wszystkim coraz bliższa perspektywa śmierci. Odkąd człowiek przestaje być dzieckiem, wie, że kiedyś przyjdzie ona do niego, ale w młodości to kiedyś jest tak odległe, że aż nierealne. Dopiero teraz wraz z utratą sił ciała śmierć staje się bliska i oczywista. Paniczny lęk przed śmiercią czy spokój i pogodzenie? Być może o starości można mówić tylko w tej perspektywie. Powiedz mi uczciwie, co myślisz o śmierci, a powiem ci, kim jesteś i jak żyłeś?

Starość ma kolosalną przyszłość 

„Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt albo gdy jesteśmy mocni osiemdziesiąt, a większość z nich to trud i marność, bo szybko mijają, my zaś odlatujemy” – głosi Psalmista. Od tamtych zamierzchłych czasów niewiele się zmieniło, choć niegdyś ludzie żyli krócej, na co historia medycyny ma setki niepodważalnych dowodów i statystyk. Gdy Jan Sebastian Bach i Ludwik Beethoven pisali w okolicach sześćdziesiątki swe najwspanialsze dzieła, byli uważani za zgrzybiałych starców i budzili podziw swą witalnością. Jednak o ileż wcześniejszy Platon zmarł w trakcie pisania, mając lat 80. Michał Anioł ukończył malowanie wspaniałych fresków w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie, gdy miał 66 lat. Goethe dobiegał osiemdziesiątki, gdy kończył Fausta. Picasso malował do dziewięćdziesiątki. Artur Rubinstein koncertował w jeszcze późniejszym wieku. Magnat prasowy Rupert Murdoch ma 76 lat i właśnie wchodzi ze swym koncernem do Polski, mając apetyt na nową telewizję. A nasz Władysław Bartoszewski ma aż 84 lata. Przykłady wspaniale twórczych starców, łamiących swym życiem i dokonaniami owe „miary naszych lat” można by jeszcze mnożyć. Dość – prócz oczywiście Jana Pawła II – wspomnieć nie tak dawno zmarłych Czesława Miłosza i Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Cóż z tego jednak, jeśli Polacy – będąc najmłodszym społeczeństwem w Unii Europejskiej – najwcześniej przechodzą na emeryturę, przeciętnie w wieku 57 lat. Średnia europejska to 60 lat, w Wielkiej Brytanii 62, w krajach skandynawskich jeszcze później.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się