fbpx
Krzysztof Fokt marzec 2007

Wenecja Wschodu i Rzym Północy, czyli Stolice Południa na fali wznoszącej

Ważną cechą topograficzną Wrocławia jest jego położenie na 12 wyspach z 220 mostami uzupełnione bezprecedensową w tej części Europy liczbą założeń parkowych, w tym sześciu o powierzchni przekraczającej 20ha. Wielkim atutem Krakowa jest natomiast, również wyjątkowa w skali Polski, różnorodność jego struktury, na którą składa się cały wachlarz dzielnic, zaś każda z nich ma swój niepowtarzalny klimat, postać architektoniczną i własne historie do opowiedzenia.

Artykuł z numeru

Porzuceni mistrzowie

Wśród największych miast Polski jest kilka, które oprócz bycia „miejscem płacy” dla tysięcy ludzi, stanowią magnes dla gości przybywających na kontrakty, stypendia, staże, delegacje, dłuższe urlopy czy choćby weekendowe wycieczki. W Polsce południowej takimi szczególnymi miejscami są dawne królewskie grody – Kraków i Wrocław. Przez większość XX w. dość zaniedbywane, dziś obie Stolice Południa nadrabiają zaległości i wracają do gry o najwyższe lokaty wśród najchętniej odwiedzanych miast Polski i Europy Środkowej. Kraków co roku bije o milion osób swój poprzedni rekord liczby odwiedzających miasto turystów, a w niektórych rankingach popularności wyprzedza Paryż i Barcelonę. O Wrocławiu jest ostatnio głośno ze względu na starania o organizację EXPO 2012, bezprecedensowy napływ inwestycji i zeszłoroczną kampanię na Wyspach Brytyjskich, mającą zachęcić polskich emigrantów do przyjazdu nad Odrę. Oba ośrodki, choć podobne wielkościowo, startują z zupełnie innych punktów. Kraków nieprzerwanie od XI w. jest duchową stolicą Polski i ważnym ośrodkiem środkowoeuropejskim. Wrocław – niegdyś wspaniała stolica śląska i pruska – został przejęty przez Polskę jako wielkie gruzowisko, i zbudowany od nowa (co na polu społecznym już się zakończyło, na urbanistycznym zaś – ciągle trwa). Nie dziwi więc, że w swoich kampaniach promocyjnych krakowianie odmieniają przez wszystkie przypadki rzeczownik „tradycja”, podczas gdy wrocławianie stawiają na młodość, dynamizm i otwartość.

W Polce oba ośrodki są na tak zakreślonych polach bezkonkurencyjne – szkopuł jednak w tym, że konkurencja odbywa się dziś w skali świata. Z każdego miejsca w Europie w odległości kilku godzin lotu znaleźć można sporo miast co najmniej porównywalnych z naszymi Stolicami Południa. Przed Krakowem i Wrocławiem staje więc pytanie, jak po nadrobieniu zaległości i wyczerpaniu podstawowych rezerw nie przerwać dobrej passy? Co wyeksponować, by utrzymać obecną popularność? Pytania te wydają się mniej palące w przypadku wrocławian, zajętych „inwestycyjną bieżączką” i przywracaniem miastu na różnych obszarach rangi porównywalnej z przedwojenną. Skala inwestycji i zobowiązań każe jednak osobom odpowiedzialnym za wizerunek Wrocławia już dziś wybiegać w przyszłość, i to z zuchwałością działającą drażniąco na warszawski rząd. Jak bowiem inaczej nazwać równoczesne starania o prawo do organizacji tzw. „Małego EXPO” i goszczenia części spotkań Mistrzostw Europy w piłce nożnej w r. 2012 oraz o lokalizację we Wrocławiu Europejskiego Instytutu Technologicznego? Podobnego „mierzenia siły na zamiary” trudno doszukiwać się w Krakowie, który jednak startuje z dużo wyższego niż Wrocław pułapu.

W każdym bądź razie, warunkiem dalszego wzrostu atrakcyjności tak Krakowa, jak i Wrocławia, jest umiejętne wykorzystanie już posiadanych przez nie walorów, przede wszystkim kulturowych, skoro infrastruktura jest wciąż w budowie. Najważniejsze z tych walorów, w subiektywnym wyborze, to: status ważnych ośrodków naukowo-akademickich i kulturalnych, tradycje historyczne, kontakty zagraniczne i odziedziczone formy urbanistyczne. O randze Krakowa i Wrocławia jako ośrodków akademickich i naukowych stanowią przede wszystkim uczelnie wyższe o wielkich tradycjach (UJ, UWr, AGH i PWr), stale plasujące się ścisłej polskiej czołówce i pnące się mozolnie w rankingach światowych. Obudowane są one gęstą siecią innych instytucji naukowych oraz szkół niepublicznych, co daje Stolicom Południa rangę ponadregionalną. Uczeni, absolwenci i studenci wywodzący się spoza Dolnego Śląska i Małopolski, czy wręcz spoza granic RP (by wspomnieć choćby program stypendialny Funduszu Królowej Jadwigi przy UJ), z jednej strony, współtworzą niepowtarzalną atmosferę obu miast, z drugiej zaś, stanowią sieć ich bezinteresownych „ambasadorów”. Kraków i Wrocław z powodzeniem odcinają kupony – przy czym stolica Dolnego Śląska wyraźnie postawiła na ścisłe współdziałanie samorządu i uczelni wyższych, by wspomnieć choćby niedawne wspólne wizyty robocze w zachodniej Ukrainie, Chinach i Indiach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się