fbpx
Barbara Chyrowicz SSPS lipiec-sierpień 2007

Doświadczenia, wzory, zmagania i portrety

Literatura piękna wspiera moralne nauczanie. Ale nie każda literatura – musi to być bowiem literatura „moralnie wrażliwa”, czyli taka, u podłoża której tkwi moralna wrażliwość twórcy, jego własne moralne doświadczenie.

Artykuł z numeru

Literatura i moralność. Czy powieści uczą, jak żyć?

Sytuacja, w której ktoś czyta Metafizykę moralności Immanuela Kanta „do poduszki”, nie jest wprawdzie nierealna, ale zapewne mało prawdopodobna. Owym czytelnikiem mógłby być na przykład student, który nie zdążył się na czas uporać z zadaną lekturą i w ostatnią noc przed czekającym go egzaminem spędza nocne godziny na studiowaniu idei obowiązku w kantowskiej etyce. Jeśli student nie jest zafascynowany filozofią, to zapewne sen go zmorzy, ponieważ dzieła Kanta nie charakteryzują się kunsztem narracji, bogactwem przykładów ani zręcznie prowadzoną przez autora intrygą. To nie znaczy, że nie są fascynujące! Kantowski „bohater dramatu” jest moralnym podmiotem, który nieustannie zmaga się z namiętnościami i pozostaje nieczuły na porywy serca, ale jeśli już przyjmie imperatyw kategoryczny za naczelną normę moralności, to trudno wyobrazić sobie kogoś, kto z większą determinacją będzie zabiegał o poszanowanie ludzkiej godności, nie kierując się przy tym żadnymi przesłankami natury religijnej.

Kantowski bohater nie ma w życiu ważniejszego celu nad poznawanie samego siebie – w ten sposób tylko może bowiem zyskać władzę nad własnymi skłonnościami pozwalającą mu na w pełni autonomiczne działanie. Kiedy czytamy apel Kanta o to, by poznawać samego siebie od strony doskonałości moralnej, wnikać w głębie własnego serca, zyskując przez to samopoznanie będące początkiem wszelkiej ludzkiej mądrości, pobrzmiewa nam w tym już to Ewangelia, już to Augustyńskie noverim Te – noverim me. I nic w tym dziwnego, bo choć daleko Kantowi do Ewangelii, to blisko do fenomenu ludzkiej moralności; fenomenu, który w różny sposób można opisywać, ale będzie to wciąż ten sam fenomen i wciąż te same będą się w jego opisie pojawiały wątki: dramat wyborów, pragnienie doskonałości, słabość i heroizm …

To nie Kant jednak jest autorem, który odsłania w swoich dziełach głębię dramatu moralnych zmagań człowieka (jakkolwiek głębokie mogą być studentów nocne zmagania z Kantem). Język filozofii moralnej – nie tylko kantowskiej – bywa zupełnie pozbawiony polotu, a ona sama dąży do definiowania, wyróżniania kategorii, porządkowania… W usilnym dążeniu do poddania ludzkiego działania moralnego określonym regułom zatraca się bogactwo kontekstu. Filozoficzne analizy kreślą nam schemat – życie nie poddaje się jednak wprost schematom, a sytuacje, z którymi przychodzi się nam w życiu zmierzyć dalece wykraczają poza najbardziej nawet wymyślne przykłady, w przytaczaniu których lubują się zwłaszcza anglosascy przedstawiciele współczesnej filozofii moralnej. Ileż tam rozpędzonych wózków grożących stratowaniem siedzącym na torach ludziom, pilotów, którzy w obliczu nieuchronnej katastrofy lotniczej starają się skierować samolot na jak najmniej zaludniony obszar, zwiedzających skalne groty grubasów, którzy utknęli w wąskim otworze, uniemożliwiając pozostałym wycieczkowiczom ewakuację z jaskini zatapianej zwolna przez napływającą wodę! Nie twierdzę, że przytaczanie tych przykładów nie ma sensu – jakby nie było przywoływane są one jako „modelowe” sytuacje decyzyjne. Prawdopodobieństwo jednak, że staną się one naszym udziałem, jest niewielkie. To nie są nasze doświadczenia … W literaturze pięknej zdecydowanie łatwiej nam własne doświadczenia odnaleźć – dlatego właśnie wydaje się niezastąpiona w zrozumieniu fenomenu moralności; odnajdujemy w niej zresztą nie tylko doświadczenia, lecz również wzory, zmagania i portrety …

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się