Etosem osoby ludzkiej jest wszak dobro, wymiar agatyczny. W dobru i poprzez dobro człowiek staje się sobą i przynosi owoc. Dobro jest też naturalną przestrzenią międzyludzką. Zło jawi się zatem jako anty-etos człowieka, przestrzeń radykalnego niszczenia nerwu człowieczeństwa. Zło stanowiło i stanowi wyzwanie dla myśli filozoficznej (już od presokratyków), sztuk plastycznych (przykładem twórczość Francisa Bacona czy Jerzego Nowosielskiego), literatury (Fiodor Dostojewski czy biegunowo Jean Genet) czy myślenia teologicznego i religijnego (św. Augustyna prywacyjna koncepcja zła). W perspektywach teologicznych problem zła skonfrontowany z dobrem wszechmocnego Boga przybiera postać teodycei – próby usprawiedliwienia Boga w kontekście istniejącego w świecie zła. Strategie myślowego radzenia sobie ze złem dadzą się sprowadzić do kilku paradygmatów. Zło można negować, wskazując na jego pozorność, można je ubytowić i budować dualistyczne wizje rzeczywistości, można wskazywać na jego naturę prywacyjną (zło jako brak dobra w klasycznych ujęciach metafizycznych). W kontekście teodycealnym próbuje się wskazywać na potrzebę zła dla istnienia większego dobra w świecie, konieczność zła w kontekście wolności stworzenia, ograniczoną wszechmoc Boga (np. w Whiteheadowskiej myśli procesualnej) lub – choćby w duchu późnego Schellinga – rozwiązać zagadnienie poprzez wskazywanie na zmaganie się Boga ze złem niejako w Nim samym. Zło jawi się jako jeden z najtrudniejszych problemów, przed jakimi staje duch ludzki. Klasyczna formuła mysterium iniquitatis wskazuje na misteryjny, apofatyczny wymiar zła, i to także w perspektywie myślenia ściśle teologicznego.
Najnowsza książka Aleksandra Bobki już na poziomie tytułu wpisuje się w odwieczne zmagania myślowe ze złem. Analizy przedstawione w książce idą tropem zarysowanym głównie przez filozofię krytyczną Kanta. Wybór myśliciela-przewodnika nie jest przypadkowy. Kant jest przedstawicielem Oświecenia, epoki, która swą wiarą w rozum i postęp obiecywała przyszłym pokoleniom szczęście i stan wolny od zła. Pisał Bronisław Baczko: „Zdaniem Oświecenia, zło nie ma w historii trwałych podstaw, ponieważ dzieje nie zostały u swych początków napiętnowane przez grzech pierworodny i upadek pierwszych rodziców[1]”. Usunięcie zła jest zatem kwestią racjonalnego uporządkowania życia zarówno w perspektywie jednostkowej, jak i zbiorowej. Rozum posiada moc wyeliminowania zła – dalekie echo sokratejskiego intelektualizmu moralnego zdaje się pobrzmiewać w tych deklaracjach. Oświecony rozum doprowadził jednak zło do tak monstrualnych rozmiarów i form, że śmiało można mówić o upadku tego projektu oświeceniowego. Pytanie o powody upadku jest postawieniem problemu zła w całej ostrości zagadnienia. Kant, poza tym, to myśliciel, który zdecydowanie wpłynął na kształt współczesnej filozofii i kultury umysłowej świata zachodniego. Drugi z myślicieli przywołanych w podtytule, Józef Tischner, jest dopuszczony do głosu w dużo mniejszym zakresie. To filozof osadzony w diametralnie odmiennych współrzędnych dziejowych. Czas, w jakim żył, to czas utraty wiary w organizującą moc rozumu, w postęp moralny człowieka, a nawet w samego człowieka. Tischner swe myślenie żywił tradycją fenomenologiczną, hermeneutyczną oraz filozofią Lévinasa. Pójście tropami tak różnych myślicieli jest pomysłem oryginalnym i umożliwiającym spojrzenie na fenomen zła z różnych perspektyw – w jakimś sensie sprzecznych, w jakimś dopełniających się.