Metoda wyróżniania sztuki nowoczesnej nie jest dla mnie jasna, wszak poza pojawiającymi się w dyskusji nazwiskami działają w Polsce artyści tworzący bardzo nowoczesne realizacje w różnych dziedzinach nieuwzględnianych przez respondentów. Może na wyborach, których dokonali autorzy tekstów, zaważyła atmosfera skandalu wokół omawianych przez nich dzieł, może ignorancja Polaków, którzy pomijają to, co autorzy uznają za doniosłe dla polskiej nowej sztuki.
Dotychczasowe opinie i sądy w jakiejś mierze rekapitulują Stanisław Rodziński i Piotr Piotrowski.
Stanisław Rodziński na pierwsze pytanie odpowiada „nie”. We „Wiadomościach ASP” (nr 39)ogłosił tekst pod tytułem: Sztuka współczesna – świadectwo niepokoju, poszukiwanie prawdy czy medialne skandale? Pisze:
Zwiedzałem niedawno wystawę najbardziej eksponowanych twórców najnowszej sztuki polskiej. Obiekty, instalacje, monitory, jakieś druki i puste kompletnie sale ekspozycyjne [podkr. P.T.]. Stanąłem przed kilkoma dużymi ekranami, na których prezentowana była popularna bardzo realizacja jednej z artystek. Film ukazywał grupę starszych, nagich kobiet w łaźni. Nieporadnie poruszające się, z widocznymi deformacjami może kiedyś pięknego ciała kobiety myły się pod prysznicami. (…) I oto weszła grupa miłych młodych ludzi, dziewcząt i chłopców dwudziestokilkuletnich. W rękach mieli katalogi wystawy, co wskazywało na zainteresowanie sprawą. Stanęli przed monitorami, zaczęli się śmiać, po chwili jedna z dziewcząt powiedziała: „O k…!”. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i poszli dalej.
Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że film skierowany do „współczesnego” widza, a więc w większym stopniu do nich, a nie do mnie – budzi w oglądających zaledwie chamską reakcję, nie ma więc szans dotarcia w takiej formie do szerszego odbiorcy, do ich wnętrza, by pobudzić myślenie.
W dalszym ciągu tekstu mowa jest o wystawie Irreligia i o innych instalacjach czy obiektach odczytanych przez wielu jako bluźniercze. Taka sztuka wedle Rodzińskiego jest chyba Polakom niepotrzebna. Przykłady, które Rodziński przytacza, dobrze ilustrują, o co mu idzie:
Polski projektant mody prezentował podkoszulki i modne bluzeczki z wizerunkiem Serca Pana Jezusa i cierniową koroną. Inny artysta domalował wąsy wizerunkowi Madonny Częstochowskiej, co być może nawiązywało do gestu Duchampa – tylko, że znaczenie i sens Czarnej Madonny w Polsce różni się jednak od sensu i znaczenia obrazu Leonarda. Kolejny artysta kopulował z krucyfiksem. (…) Kolejna artystka pokazała w galerii obraz-montaż pod tytułem Pasja, który przedstawiał krzyż i wmontowaną w jego formę fotografię męskich genitaliów.
Instalacja Łaźnia – bo o niej mowa najpierw – podważa opresywny ideał kobiecego ciała, performatyw kobiecości. Wedle Stanisława Rodzińskiego sztuka ta i jej podobna Polakom nie jest potrzebna. Świadczą o tym puste sale galerii i przekleństwo na ustach dziewczyny. W dwóch następnych instalacjach chodzi o transgresję, w trzeciej o krytykę performatywu: męskość. Naturalnie owa transgresja ma być również krytyczna… Zresztą sens tych właśnie dzieł jest niezrozumiały bez kontekstu, w którym się pojawiły i powodów, dla których zmierzają do wywołania skandalu (na nim się raczej wyczerpują).