Klasyczna definicja suwerenności, określająca ją jako „samowładność, czyli prawną niezależność od jakichkolwiek czynników zewnętrznych i całowładność, czyli kompetencję do normowania wszystkich stosunków wewnątrz państwa” (wg. L. Ehrlicha) jest poddawana różnym interpretacjom, zależnie od tego, w jakim kierunku ewoluują państwa. Wspólnota międzynarodowa rozwija się dzisiaj w oparciu o dążenia niezależnych rządów i – następujące równolegle – poszukiwanie kompromisu. Państwa nie są już sobie sterem, żeglarzem, okrętem i dobrowolnie przenoszą część swych uprawnień na rzecz współdziałania w organizacjach międzynarodowych, na przykład w Unii Europejskiej. Tworzy się więc nowy model suwerenności, w którym takie działanie nie jest samoograniczeniem władzy, lecz raczej realizacją woli danego państwa i interesów jego obywateli. Warto w tym miejscu podkreślić, że współcześnie rozumiemy suwerenność nie tylko jako niezależność od wszelkich czynników zewnętrznych, ale również – a może nawet przede wszystkim – jako zdolność państwa do czynnego występowania na arenie międzynarodowej, nabywania nowych praw i uczestnictwa we wspólnych projektach.
Przyjmowanie zobowiązań międzynarodowych, które ograniczają władzę państwową, stało się standardem współczesnej polityki międzynarodowej, który niemal w równym stopniu dotyczy najmniejszych i najpotężniejszych państw globu. Zacieśnianie systemu gospodarczego i politycznego ma swoje początki i konsekwencje przy stole traktatowym, gdzie negocjatorzy poszukują złotego środka pomiędzy suwerennością a współzależnością.
Trudno – w gąszczu zobowiązań sojuszniczych, postanowień prawa międzynarodowego, starań o realizację standardów przyjętych w Unii Europejskiej czy NATO – rozpatrywać kwestie niezależności i niezawisłości w sposób bezpośredni i totalny. Jednak prowadzona obecnie dyskusja dotycząca planów umiejscowienia w Polsce elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, tzw. tarczy antyrakietowej, stwarza okazję, aby na problem suwerenności państwa polskiego spojrzeć w sposób daleki od abstrakcji. Jeśli Polska zdecyduje się na umieszczenie na swym terytorium amerykańskiej bazy wyrzutni rakietowych, będzie to strategiczny krok, którego rezultaty zaobserwujemy nie tylko w polityce zagranicznej i w dziedzinie bezpieczeństwa, ale również w sferze stosunków władzy. Czy „tarcza antyrakietowa” stworzy nowe możliwości międzynarodowej współpracy i rozwoju, czy też spowoduje głównie powstanie niepotrzebnych i trudno odwracalnych ograniczeń?
Z drugiej strony w dyskusji na temat tarczy ważna jest perspektywa globalna. Projekt ten budzi szereg sprzecznych emocji nie tylko w Warszawie, ale też w Moskwie i Waszyngtonie. Warto więc na problem zainstalowania w Polsce elementów amerykańskiego systemu przeciwrakietowego spojrzeć zarówno z punktu widzenia sytuacji międzynarodowej jak i biorąc pod uwagę konsekwencje takiego kroku w sferze polityki wewnętrznej czy regulacji prawnych. Takie rozgraniczenie ma na celu naszkicowanie jak najpełniejszego obrazu sytuacji Polski i jej interesów – czyli zsumowania danych stanowiących podstawę dla podjęcia tej decyzji. Spojrzenie na kwestię „tarczy antyrakietowej” oczyma partnerów Polski na arenie międzynarodowej pozwoli na ocenę tego kroku z punktu widzenia przyszłości polityki zagranicznej naszego kraju. Równie ważnym zagadnieniem jest sprawa zobowiązań formalnych i ograniczeń decyzyjnych, jakie zainstalowanie „tarczy antyrakietowej” może przynieść polskiemu rządowi. Rozważenie podstawowych „za” i „przeciw” na gruncie wewnętrznych stosunków władzy i ewentualnych konsekwencji dla społeczeństwa polskiego, jest warunkiem właściwego umiejscowienia tej kwestii w kontekście suwerenności Polski i jej sytuacji prawnomiędzynarodowej.