fbpx
Kadr z filmu "Zaćmienie" fot. Mary Evans / East News
Kadr z filmu Zaćmienie fot. Mary Evans / EaKadr z filmu "Zaćmienie" fot. Mary Evans / East Newsst News
Diana Dąbrowska maj 2023

Architektura uczuć

W kinie Antonioniego panuje dziwny rodzaj symbiozy między budynkami a postaciami. Milczących, niekiedy apatycznych, a niekiedy ekstatycznych bohaterów zdaje się opisywać przede wszystkim to, co widzimy na zewnątrz.

Artykuł z numeru

Najlepsze miejsce do życia

Wysokie, jasne budowle rzucające głębokie cienie; puste skrzyżowania przypominające o tym, jak trudno wybrać – nawet nie właściwą, po prostu jakąkolwiek – drogę; szerokie pola drzew, które już za chwilę zmiecie wiatr wielkich ekonomicznych przemian. Trudno w tej rzeczywistości zapuścić korzenie, łatwiej jest się ślizgać po powierzchni, szukać drobnych poszlak i śladów. Śladów spojrzeń, słów, niewypowiedzianych myśli, niespełnionych obietnic, niedoszłych spotkań.

Refleksja o „uczuciowej tożsamości przestrzeni” wybrzmiewa najpełniej w Zaćmieniu (1962). Obok Przygody, NocyCzerwonej pustyni to jedno z najbardziej znanych i cenionych dzieł tandemu Michelangelo Antonioni-Monica Vitti. Nie ukrywam, że obecnie to moja ulubiona część słynnej tetralogii włoskiego mistrza. Jestem teraz w wieku zbliżonym do filmowej Vittorii i w pełni identyfikuję się z jej zagubieniem, lękiem, niezdecydowaniem. Manifestowana przez bohaterkę silna potrzeba „bycia po swojemu”, która skazuje ją ostatecznie na samotność, wydaje mi się niezwykle aktualna. Choć w zachodniej rzeczywistości lat 60. dostrzec można zaczątki transformacji prowadzących do późniejszej kultury kontestacji i emancypacji, społeczeństwo chciałoby już zdefiniować Vittorię jako czyjąś dziewczynę, żonę, a może nawet już matkę.

Coraz mocniejszy rozdźwięk między człowiekiem a społecznymi wymogami Antonioni akcentuje właśnie za sprawą osadzenia postaci w chłodnej, modernistycznej przestrzeni. Przestrzeni, która osacza niepotrafiących się ze sobą komunikować bohaterów. Protagoniści kina Antonioniego żywią się pustką, aż ma się wrażenie, że chcieliby się stopić z podłożem, po którym stąpają.

Zaćmieniu reżyser wraz z wybitnym operatorem Giannim di Venanzo (odpowiedzialnym m.in. za zdjęcia do Osiem i pół Federica Felliniego) sportretował na ekranie „metafizyczny majestat” – rodem z dzieł surrealisty Giorgia de Chirico, jednego z ukochanych malarzy twórcy Zabriskie Point – rzymskiej dzielnicy E.U.R., głównego centrum biznesowego stolicy Italii. Pomysł na Esposizione Universale di Roma powstał jeszcze w latach 30. XX w. jako owoc wielkich urbanistycznych planów Benita Mussoliniego związanych z wystawą światową, która, swoją drogą – właśnie przez wojnę – nigdy się tam nie odbyła. Motyw niespełnionej obietnicy i dziejowego obciążenia jest na stałe wpisany w DNA tej strefy.

Jak wyznał sam Antonioni: „Dziś rodzi się człowiek nowy, ze wszystkimi lękami, strachami, powikłaniami porodu. I, co jeszcze poważniejsze, ten człowiek znajduje natychmiast na swoich plecach ciężki bagaż uczuć, których nie można bynajmniej określić jako przestarzałe i niepotrzebne. (…) Wydaje się, iż człowiek nie może pozbyć się tego balastu. Działa, kocha, nienawidzi, cierpi popychany przez siły i mity moralne, które nie powinny dzisiaj, w przededniu lądowania na Księżycu, być tymi samymi co w czasach Homera. A tymczasem są”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się