Często widać w jego homiliach obsesyjne koncentrowanie się na kilku powracających wątkach, które koniecznie muszą się pojawić, niezależnie od okazji – mówi jeden z warszawskich duszpasterzy. – I mimo że często sensownie komentuje treść słowa Bożego, ostatecznie musi dojść do swoich ulubionych tematów: neomarksizmu, „seksedukacji”, „ideologii gender”, „tęczowej zarazy” czy kilku innych. Do tego, co wydaje mu się największym zagrożeniem.
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski stał się w ostatnich latach twarzą Kościoła w Polsce. Stał się także jego ustami – bo pozycję lidera zawdzięcza głośnym kazaniom i sformułowaniom, wokół których ogniskuje się debata publiczna. A gdy język abp. Jędraszewskiego spotyka się w wielu środowiskach z krytyką, duchowni, w tym liczni biskupi, uznają to za personalny atak na metropolitę, który – ich zdaniem – po prostu głosi Ewangelię. I ślą do niego wyrazy solidarności. W ten sposób krakowski pasterz wydaje się symbolicznie rosnąć w siłę na tle Kościoła nie tylko w Polsce, ale w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Bo popierają go m.in. Rzymskokatolicki Episkopat Ukrainy, przewodniczący episkopatów Czech, Słowacji czy Węgier.
Obrona
Sednem nauczania krakowskiego metropolity jest obrona tradycyjnej polskiej pobożności, rodziny i patriotyzmu przed zachodnioeuropejską laicyzacją. Zrekonstruujmy jego sposób myślenia. „Nie ma nic piękniejszego – mówi abp Jędraszewski – niż takie prawdziwie dziecięce odnoszenie się do Boga Ojca, ale jednocześnie nie ma nic bardziej tragicznego niż zatracenie w sobie poczucia dziecięctwa Bożego. Stąd też Pan Jezus przestrzegał swoich uczniów przed takim stanem ducha, który nazwał »ociężałością serca«” (list pasterski na Adwent, 2018).
Ten, kogo dotyka „ociężałość serca”, zdaniem arcybiskupa „ogranicza perspektywę swego życia do spraw wyłącznie doczesnych”, aż „zaczyna się człowiekowi wydawać, że Pan Bóg nie jest mu już do niczego potrzebny”.
Jawi się to jako problem nie tylko wiary, lecz także społeczny i polityczny. Bo – jak naucza abp Jędraszewski – „radykalne odrzucenie Boga” to „zagrożenie dla naszej wolności – i to o charakterze totalitarnym”; „W konsekwencji tego odrzucenia głosi się zupełnie nową wizję człowieka, która sprawia, że staje się on karykaturą samego siebie”. Tak oto od totalitaryzmu dochodzimy do „ideologii gender / LGBT”: „W ramach ideologii gender usiłuje się bowiem zatrzeć naturalne różnice między kobietą a mężczyzną. Co więcej, poprzez agresywną propagandę ideologii LGBT w imię tak zwanej »tolerancji« i »postępu« wyśmiewa się i szydzi z największych dla nas świętości. Równocześnie przymusza się ludzi, w tym także osoby wierzące, do propagowania ideologii LGBT. Tym samym, łamiąc wolność sumienia, nakłania się ich do tego, aby odchodzili oni od zasad wyznawanej przez siebie chrześcijańskiej wiary” (list pasterski, wrzesień 2019).